Miski do mleka

Masajowie uważają, iż mycie wodą naczyń do mleka daje mleku przykry zapach; dlatego myją te naczynia w krowim moczu. Za Kopalińskim

Tag Archives: szczepienia

Dwieście lat tłuczenia i nadal nie dociera

Przy okazji wyjaśniania szanownej publice dlaczego Andrzeja Kulisza nie należy słuchać (tu i tu), natknąłem się na przepiękną publikację o szczepionce przeciw ospie prawdziwej.

Autor, Sir Gilbert Blane, analizuje dane o śmiertelności z powodu ospy w Londynie (i nie tylko) wykazując dużą skuteczność szczepienia wirusem krowianki (wakcynacji) i małą skuteczność wariolacji (czyli stosowanego wcześniej szczepienia nieosłabionym wirusem ospy prawdziwej).

Ubolewa, że upowszechnianie szczepień natrafia na opór podsycany nieodpowiedzialnymi publikacjami.

Opisuje podobną nieco do ospy, ale znacznie lżejszą chorobę występującą po dawnych szczepieniach przeciw ospie, analizując jej przebieg i potencjalne niebezpieczeństwa. Innymi słowy analizuje NOPy.

Zwraca uwagę, że skuteczność szczepionki nie jest stuprocentowa, i w związku z tym podkreśla znaczenie powszechności szczepień. Innymi słowy pisze o odporności grupowej.

Wreszcie, pisze o całkowitej eradykacji ospy.

Wszystko niby oczywiste i jakby nienowe, więc czemu o tym piszę? Otóż Blane popełnił tę publikację w roku 1819. Tu cały artykuł – polecam przeczytanie, dziś takim językiem artykułów naukowych się nie pisuje…

Poniżej kilka smakowitszych fragmentów.

 

Wyliczenie liczby ocalonych przez szczepionkę w Londynie

 

O eradykacji ospy w Peru

 

O antyszczepionkowcach i zmarłych, których mają na sumieniu

 

O tym, że niestuprocentowa skuteczność szczepionki jest argumentem za powszechnością szczepień, czyli o odporności grupowej.

 

O eradykacji

Kulisz część 2

Andre Kulisz poczuł się ukrzyżowany(!) moją poprzednią notką i napisał kilka śmiesznych rzeczy na Facebooku, które wypatrzyła i przekazała mi Sporothrix.

Ponieważ to chyba do mnie, postanowiłem się ustosunkować.

Więc cośmy poprzekręcali? Napisaliśmy podobno, że instytucja która dała mu dyplom naturopaty nie jest „zatwierdzona” przez „władze”. Cóż, zacznijmy od tego, że nic takiego nie napisałem (zejdę z pluralisa maiestatisa którego mi p. Kulisz wciska) – proszę sobie obejrzeć poprzednią notkę.

Kulisz wypisuje peany na temat owej instytucji, oraz otrzymujemy „certyfikat rejestracji„. Hm. Jak widać, nie jest to certyfikat rejestracji, tylko zaświadczenie o zwolnieniu z certyfikacji. Otóż w stanie Arkansas szkoły wyższe muszą być certyfikowane przez Arkansas Higher Education Coordinating Board. Pana-Kuliszowa alma mater została z tego obowiązku zwolniona, albowiem, jak głosi zaświadczenie, oferuje kursy naturopatyczne i medycyny alternatywnej, których na prawdziwych uniwersytetach nie uświadczysz. Innymi słowy: róbcie co chcecie, bo żadna z was szkoła wyższa.

Próbowałem też dowiedzieć się czegoś więcej o tak wspaniałej uczelni. Znajduje się ona w mieście Waldron w stanie Arkansas. Miasto („city”) brzmi dumnie, ale liczba mieszkańców (3618 osób) świadczy, że to raczej miasteczko, czy może większa wioska. Miasteczko prawicowe, oraz biedne i niedouczone nawet na tle stanu Arkansas, który pod tymi względami zajmuje bodajże 48 i 49 miejsce na 50 stanów USA. Ciekawostka: Waldron ma 10 zarejestrowanych przestępców seksualnych. (Dla porównania, okolica w której mieszkam ma ich sześciu na 31 tysięcy mieszkańców).

Adres uczelni to 264 Elm St. Google trochę się w Waldron gubi, ale zgodnie z amerykańskimi obyczajami adres ten powinnien się znajdować na odcinku Elm Street między ulicą Drugą a Trzecią (której tam nie ma, więc Czwartą). Z pomocą Google Street View postarałem się na owym odcinku wypatrzeć campus. Znalazłem trzy domki (w tym jeden z oknami zabitymi dechami oraz jeden, który mógł być tylko szopą za krzakami) i sporą malowniczą ruinę. Oraz niewielki parterowy budyneczek z nieczytelnym niestety szyldem, dużą anteną satelitarną, starannie ogrodzonym podwórzem i grupą nerwowo wyglądających policjantów. Ciekawe czy to jest owa słynna uczelnia.

Nawiasem mówiąc, wg. internetsów pod tym samym adresem co uczelnia znajdują się Ouachita Regional Clinic Of Natural Health oraz Church of Natural Healing. Dużo się dzieje w Waldron. Niestety, lokalne źródła milczą zarówno o uczelni, jak i o pozostałych przedsięwzięciach na ulicy Wiązów. Musi spisek.

Wracając do pana Kulisza, chyba musi się bardziej postarać, by kogokolwiek o minimum zdrowego krytycyzmu przekonać, że dyplomy Arkansas College of Natural Health (podobnie jak Knightsbridge) posiadają jakąkolwiek wartość.

Jak jednak pisałem, uczelnia uczelnią, naukowca poznajemy po publikacjach. Których rzekomo nie byłem stanie znaleźć w internecie, bo były sprzed 2000 roku, i byłem zbyt leniwy by „przyjść do wydawców”.

Zacznijmy od tego, że liczba mnoga jest nie na miejscu.  Jak pisałem poprzednio, na liście „publikacji” Kulisza tylko jedna pozycja wygląda na publikację naukową – na artykuł opublikowany w renomowanym recenzowanym czasopismie naukowym. Wprawdzie o urządzeniu do wspomagania trzymania moczu, co ma raczej słaby związek ze szczepionkami, o których Kulisz tak chętnie (i błędnie) się wypowiada. I jedna publikacja wygląda bardziej na dorobek wczesnego doktoranta, a nie naukowca w wieku Kulisza.

Ale rzecz w tym, że nawet ta jedyna publikacja nie istnieje.  Nie dlatego, że nie umiałem jej znaleźć – dzięki bazom danych takim jak PubMed, artykuły z dziedziny biomedycyny znaleźć jest bardzo łatwo.

Nie dlatego, że pochodzi sprzed 2000 roku, publikacje starsze niż 12 lat znaleźć równie łatwo. I to w internecie – tak, tak, panie Kulisz. W internecie są całkiem stare publikacje, na przykład taka.

Nie dlatego, że nie „poszedłem do wydawców” – bo poszedłem: sprawdziłem czasopismo, w którym Kulisz – według Kulisza – publikował. Nie ma!

Kulisz powołuje się na swoje patenty – zignorowałem je świadomie bo: a. naukowca ocenia się przede wszystkim po recenzowanych artykułach, nie po patentach; b. opatentować można praktycznie wszystko czego jeszcze nie opatentowano, niezależnie od tego, czy ma to sens, czy działa, i czy jest innowacyjne. Dodajmy, że amerykańskie patenty Kulisza (13 patentów, tu 12, tu trzynasty) dotyczą albo pompy infuzyjnej, albo (znów!) urządzenia do wspomagania trzymania moczu. Panie Kulisz, w jaki więc sposób mają owe patenty świadczyć o kompetencji w dziedzinie wakcynologii czy neurologii?

Kulisz pisze o swoich badaniach nad „matematycznym modelowaniem organów i procesów życiowych” – sorry panie Kulisz, jeśli ich nie opublikowałeś w recenzowanych czasopismach, to tak jakby ich wcale nie było.

To by było na tyle jeśli chodzi o kwalifikacje Kulisza.  Opowieści, że widzi korelacje których nie widzą wykwalifikowani epidemiolodzy całego świata, bo nie jest lekarzem (czytaj, bo się nie zna) można między bajki włożyć.

Kulisz nie poprzestał na powyższej tyradzie, oto kolejna.

Nie będę dziś systematycznie obnażał wszystkich kłamstw i idiotyzmów wypisanych powyżej przez Kulisza, inni zrobili to nie raz. Ale paru nie daruję.

Proszczepionkowe lobby składające się z osób i organizacji, które nigdy nie doświadczyły tragedii efektów poszczepiennych

Otóż to. Jesteśmy za szczepionkami (jakie tam ze mnie wprawdzie lobby), szczepimy się regularnie, i nie doświadczyliśmy tragedii efektów poszczepiennych. Bo niepożądane efekty poszczepienne są bardzo rzadkie, a niemal nigdy nie są tragiczne. QED.

W przypadku grypy tylko 10% zaszczepionych ma efekt ochronny (CDC)

Jakie wredne kłamstwo. I jak łatwo je obnażyć. CDC pisze: „Na przykład badanie przeprowadzone przez Bridges i współpracowników (2000) wśród zdrowych dorosłych wykazało, że inaktywowana szczepionka przeciw grypie była efektywna w 86% przeciw grypie potwierdzonej laboratoryjnie, ale tylko w 10% przeciwko wszystkim chorobom układu oddechowego w tej samej populacji i sezonie grypowym.” Innymi słowy, szczepionka skutecznie chroni przed grypą, tyle, że nie przed innymi chorobami.

składniki neurotoksyczne, rakotwórcze, niszczące płodność, powodujące chroniczne stany zapalne, astmę, alergie, i generalnie niszczące zdrowie.

Pomińmy nawet, że zaprzeczają temu specjaliści, ludzie, którzy się na medycynie naprawdę znają, a nie naturopaci po szkole morskiej, lotniczej, i szemranej szkółce naturopatycznej. Ale czy taki wybitny umysł jak Kulisz nie zauważył, że generalnie mimo wielokrotnych szczepień ludzie w cywilizowanych krajach zazwyczaj cieszą się dobrym zdrowiem…

życzymy Państwu z naszej strony aby Polska się stała na tyle oświecona aby decyzja szczepić czy nie szczepić należała do rodziców i pacjentów a nie do biurokratów, lobbystów i salesmenów farmaceutycznych

Natomiast ja z mojej strony życzę wszystkim, by decyzje o swoim zdrowiu podejmowali na podstawie informacji pochodzących od specjalistów, od lekarzy i naukowców, a nie od konstruktora wkładek do pęcherza moczowego.

P.S. Nie mogę się powstrzymać, muszę się pochwalić:

Astromaria przeprasza za mnie, za fanatyka od doktora Mengele, który ukrzyżował Jezusa polskich antyszczepionkowców!

Andre Kulisz

W dyskusjach o szczepionkach na Fejsie i nie tylko bierze czasem udział niejaki Andre Kulisz. Pisze na przykład tak (wytłuszczenia moje):

Jestemn amerykanskim lekarzem naturopatycznym leczacym (rowniez polskie) dzieci ze skutkow szczepien. Szkoda ze nikt ze mna nie rozmawial zeby sie dowiedziec jak tragiczne sa dzialania uboczne szczepien. Prof. Majewska jest uznanym swiatowym expertem. Fakt ze nie jest popularna w Polsce nie umniejsza jej experyzy. To tylko umniejsza zyski firm farmaceutycznych i honoraria konsultacyjne (lapowki) polskich luminarzy medycznych. Szczepienia to procedury medyczne wykonywane na zdrowych ludziach (patrz: Dr. Josef Mengele). A co do zaniku chorob i szczepien: WSZYSTKIE choroby byly w stanie zaniku zanim wprowzdzono szczepienia. Dobrze jest czytac opinie ktore nie sa popularne. To moze ocalic zycie.

Warto przyjrzeć się tej fascynującej postaci. Zacznijmy może od wykształcenia.

Kulisz przedstawia historię swego życia na własnej stronie internetowej. Dowiadujemy się tam, jak wartościowe dla lekarza zdobył wykształcenie. Legitymuje się dyplomami Twierdzi, że ukończył trzy uczelnie: Akademię Morską w Polsce, Instytut Lotniczy w Rosji oraz Knightsbridge University. Pierwsze dwie uczelnie to zacne instytucje, a że niezupełnie medyczne, to przecież drobiazg. O trzeciej wprawdzie nie słyszałem, ale nazywa się dostojnie, więc nie może być byle czym, prawda? Więc sprawdźmy tylko dla porządku… zaraz, zaraz, wyguglać strony uniwersytetu się nie daje, a artykuł wikipedii można streścić następująco: zdalna szkoła nie posiadająca żadnych akredytacji, niby znajdująca się w Danii, ale raczej przeniesiona z Liberii do Antiguy i Barbudy. Poważne instytucje oświatowe nie uznają stopni i tytułów przyznanych przez KU. Polskie wyższe szkoły gotowanie na gazie to wzorce solidnej edukacji w porównaniu z tą „uczelnią”. Jakoś Kuliszowy „doktorat z zastosowań fizyki w medycynie” przestaje imponować…

Dodajmy jeszcze, że Kulisz otrzymał podobno uprawnienia naturopaty (co samo w sobie nie budzi zaufania) od Southern College of Naturopathic Medicine, instytucji, która dawała takie uprawnienia po dwutygodniowych „studiach” i dostała za to po łapkach.

Ale nie bądźmy małostkowi, wszak wielki umysł zakwitnie i wyda bujne owoce nawet na jałowej glebie KU czy naturopatów podejrzanego chowu. Po owocach przeto Kulisza poznajmy, znaczy po jego publikacjach. Specjalista od szczepień, autyzmu, GMO, cholesterolu, cukrzycy, zespołu chronicznego zmęczenia, choroby Alzheimera, stresu, chorób serca, osteoporozy, choroby Crohna oraz nietrzymania moczu legitymuje się wstrząsającą listą DWUNASTU „publikacji”. Nie, nie dwunastu. Do owych „publikacji” zaliczył sobie serie wykładów, doniesienia zjazdowe, programy telewizyjne. Na recenzowane publikacje medyczne wygląda półtorej, pół w Urologii Polskiej (wszyscy wiemy jak wygląda recenzowanie w co poniektórych polskich czasopismach), oraz jedna w The Journal of Urology, obie o urządzeniu do kontroli trzymania moczu (coś z tym nietrzymaniem jest na rzeczy, ha!).

Ojej, tej publikacji w Urologii Polskiej jakoś nie można znaleźć w spisie treści z 1995 roku, ani Kulisza na liście autorów. Podane przez Kulisza cytowanie mówi, że „publikacja” była w suplemencie, czyli to najpewniej doniesienie zjazdowe. Więc nie półtorej, tylko jedna, w The Journal of Urology: „The Autocath 100 Intraurethral Bladder Control Device: The Two Year Experience” A. Kulisz et al., The Journal of Urology, 157(4):264, 1997.

Momencik, przyjrzyjmy dokładniej. Istnieje numer 157 The Journal of Urology z 1997 roku. Ale numer 157(4) nie zawiera strony 264, składa się ze stron 1195 do 1594. Och, na pewno niewinna pomyłka, strona 264 jest przecież w numerze 157(1)! Hm, tylko że na stronie 264 nie ma artykułu Kulisza o urządzeniu do kontroli trzymania moczu, wypada ona w środku artykułu pewnych Japończyków o endoskopowym zszywaczu używanym przy chirurgicznym usuwaniu pęcherza. Hm, na pewno niewinna pomyłka, prawda? Cóż, wyszukiwarka The Journal of Urology zwraca zero wyników przy zapytaniu o nazwisko autora „Kulisz”, podobnie jak przy zapytaniu o nazwę urządzenia „Autocath” w tytule artykułu. No i dodajmy, że również PubMed nie znajduje tego artykułu, ani po nazwisku, ani po urządzeniu. Znaczy nie półtorej, nie jedna, nie pół, tylko piękne okrąglutkie zero.

Andre Kulisz jest, jakże by inaczej, wykładowcą na uniwersytecie YouTube. W filmikach pojawia się nazwa instytucji, z którą najwyraźniej Kulisz jest związany: European Natural Health Center. Strona owej instytucji i własna strona Kulisza wykazują zadziwiające podobieństwo stylu (cokolwiek przaśnego zresztą). Nie dziwota, albowiem jedyni „doktorzy” wymienieni na stronie owego „europejskiego” centrum (o adresach w Oklahomie i Teksasie) to sam Kulisz oraz Tommie Dahlmann, czyli żona Kulisza. Obie strony reklamują naturopatyczne pseudomedyczne usługi.

Chciałbym zwrócić uwagę na pewne cytaty pochodzące z obu tych stron. Wytłuszczenia moje, na czerwono tłumaczenie na prosty język:

Natural health recovery requires time, effort and material means.[…] Persons not believing in natural health recovery, and/or unable to commit time, patience, and material means are not able to benefit from natural methods. Przygotuj  się na wybulenie sporej kasy, a i tak nic nie zadziała, co zwalimy na twoją niecierpliwość, lenistwo lub niewiarę.

Commitment is the most important element of health improvement.  With some exceptions, missed appointment generally indicates lack of commitment. Ani się waż opuścić wizyty (i płatności)!

If client/patient does not speak English, a medical  translator/interpreter will be provided if available ($180.00/hr). Zedrzemy z ciebie ile się da (vide). Oraz jesteś klientem, nie pacjentem, bo…

Dr. Kulisz is in private pracice as a consultant to clients wishing to evaluate and improve their health. …bo nie jestem lekarzem.

Q: Do you practice medicine? A: We do not practice medicine and we do not use drugs in our practice.  We practice health. Nie jestem lekarzem, więc nie ma na mnie bata jak ci nie pomogę lub zaszkodzę.

We believe […] In the  miracle of life; we do not treat or cure, we provide the body with what we believe it needs naturally. Jak wyżej.

(z deklaracji pacjenta klienta) I acknowledge and understand that Andre A. Kulisz, PhD, ND(US), DNM(EU), ACN, is not a medical doctor (MD) in the territories governed by the US laws. He is a Doctor of Science (PhD) in application of science in medicine and a Naturopath (Naturopathic Doctor) registered by the Oklahoma Board of Naturopathic Examiners for Practice Standards. He is accredited to practice in the European Union as a physician specialised in natural medicine. He is also Applied Clinical Nutritionist. Tommie R. Dahlmann, ND(US), DNM(EU), CEDS, is not a medical doctor (MD) in the territories governed by the US laws. She is a Naturopath (Naturopathic Doctor) and accredited to practice in the European Union as a physician specialized in natural medicine. Ani ja, ani moja żona nie jesteśmy lekarzami.

All accounts must be settled at the time of service. Cash, check, Visa, MasterCard, Discover. Nie miej złudzeń, wybulisz, bo…

This website, the information contained herein and/or nutritional products/formulations represented are not drugs as defined by the US Government and as such are not intended to diagnose, treat, cure, mitigate or prevent any disease. …nie zajmujemy się leczeniem i…

Usually insurance does not pay for our services. …za naszą pseudomedycynę ubezpieczyciel nie zapłaci, bo płaci tylko za to, co działa.

Osobom, które planują korzystać z rad (lub, uchowaj FSM, „praktyki”) pana Kulisza, osobom, które wierzą w to, co opowiada o rzekomej szkodliwości szczepionek, o leczeniu, o czymkolwiek związanym z medycyną, zalecam: weźcie koło i puknijcie się w czoło przemyślcie to raz jeszcze. Zastanówcie się, czy porady medyczne pochodzące od nie-lekarza, człowieka o praktycznie zerowym dorobku naukowym, absolwenta szkoły morskiej, instytutu lotnictwa i oszukańczej pseudouczelni, mają jakąkolwiek wartość.

Na zakończenie kilka niezupełnie medycznych, a bardziej ideologicznych kresek uzupełniająych portet Kulisza. Otóż jest to najwyraźniej – cóż za niespodzianka! – prawak.

Że się w swej pseudomedycznej działalności odwołuje to wiadomojakich wartości (We are privately owned Christian practice. We practice health according to Ezekiel 47:12 — ...and the fruit thereof shall be for meat, and the leaf thereof for medicine), to drobiazg. Jest też bardzo przywoity (zalecenia dla pacjenta: Dress comfortably but conservatively). No i nie stroni od prawicowej działalności politycznej, ma parę ostrych (i, jak to prawacy, przeważnie nieprawdziwych) prawackich uwag do Obamy i w ogóle do Ameryki, która olaboga zeszła na psy i stała się gierkowską Polską. Polityczna poprawność, za dużo podatków i przepisów, wzrost długu (że zrobił go Bush to pryszcz, nie), paskudni nielegalni imigranci, i wogle socjalizm.

Część druga.

Dziewięć odpowiedzi – tłumaczenie

Natchniony konwersacją Anny i Migg u Barta, podjąłem zobowiązanie przetłumaczenia w czynie społecznym tekstu Marka Crislipa Nine Questions, Nine Answers na Science-Based Medicine. Żeby było co linkować podczas dyskusji z polskimi antyszczepionkowcami. Crislip, jakby ktoś nie wiedział, udziela odpowiedzi na Dziewięć pytań antyszczepionkowych.

Panie prezesie, zadanie wykonane.

Uwagi

To nie jest mój tekst, ja go tylko tłumaczyłem. Dlatego proszę nie kierować do mnie osobiście zarzutów o ewentualne błędy merytoryczne. Znaczy, jak kto chce, niech w komciach dyskutuje, ale pretensje do Crislipa. Umywam ręce. [EDIT: w komentarzach poniżej zwrócono uwagę na pewne błędy. Nie zmieniają one w żaden sposób wymowy tekstu jako całości, jednak pewne zjawiska są opisane zbyt skrótowo, tak skrótowo, że wyszedł błąd].

Natomiast epidemiologów, popkulturologów, filologów, immunologów wręcz zachęcam do uwag co do samego tłumaczenia, z przyjemnością poprawię swoje byki. Zwłaszcza tych ostatnich, bo na przykład nie zdołałem dojść (a dochodziłem nawet u Trójcy Gołąb/Jakóbisiak/Lasek) jak w polskiej terminologii określa się zjawisko Pierworodnego Grzechu Antygenowego. Przetłumaczyłem dosłownie, ale niemożliwym jest, by w kraju Jana Pawła II używano terminu będącego obrazą uczuć religijnych.

Tekst jest tłumaczony i publikowany tutaj za zgodą Crislipa, ale jeśli ktoś chce go przeklejać, niech będzie posłuszny nie tylko licencji tego bloga, ale sprawdzi też warunki re-publikacji tekstów Science-Based Medicine. Najlepiej po prostu zlinkować.

Proszę też zwrócić uwagę, że międzyczasie Migg opublikowała własne Dziewięć odpowiedzi. I jeszcze podziękuję nieocenionej Sporothrix za przejrzenie tłumaczenia przed publikacją i wskazanie około miliona błędów literowych, językowych i interpunkcyjnych (ewentualnych merytorycznych prosiłem nie tykać).

Koniec wstępu, oto tłumaczenie. Czytajcie, zwyrole (© Bagman).
 
 
 
Ciężko pisać tego bloga. Doktorzy Novella i Gorski chcą wpisów oficjalnych, akademickich, udokumentowanych, bez zbyt wielu kąśliwych uwag.

Zazwyczaj jestem posłuszny. Lecz czasem… czasem tak trudno się powstrzymać od pisania zjadliwych diatryb o tekstach, które na internetsach udają informację. Jak reagować na potężną ignorację i błędne informacje? Ach, czasem marzę, by też być krewkim komputerem.

Tym razem wkurzyło mnie internetowe dziwactwo zatytułowane „Dziewięć pytań, które zabiją klina każdemu orędownikowi szczepionek i zbiją jego twierdzenia”, napisane przez naturopatę Davida Mihalovicia. Pan Mihalovic przedstawia się jako „lekarz naturopata specjalizujący się w badaniach nad szczepionkami”. Nie jest jednak jasne, gdzie wyniki tych badań są publikowane, albowiem wyszukiwanie nazwiska Mihalovicia w bazie Pubmed zwraca zero artykułów. Ja, nawiasem mówiąc, specjalizuję się w badaniach nad piwem. Mam na to równie dobre papiery.

Dziewięć pytań Mihalovicia pojawia się często na internetsach, podobnie jak pytania, jakie należy zadać, by zabić klina ewolucjoniście. I podobnie jak rzekomo trudne pytania dla ewolucjonistów, pytania o szczepionki opierają się na błędnych informacjach, ignorancji i lenistwie. Przyjrzyjmy się im po kolei.

1. Czy możesz podać choć jedno podwójnie ślepe, kontrolowane placebo badanie, które dowodzi bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek?

Jedno? Znalezienie ”Efficacy of 23-valent pneumococcal vaccine in preventing pneumonia and improving survival in nursing home residents: double blind, randomised and placebo controlled trial” zajęło mi 55 sekund, wliczając uruchomienie przeglądarki i poprawianie literówek w terminach użytych do wyszukiwania. Wyszukiwanie w bazie Pubmed terminów „szczepionka [vaccine]”, „skuteczność [efficacy]”, „zrandomizowana [randomized]” i „próba kontrolowana placebo [placebo control trial]” zwraca 416 odnośników. Dodaj „safety [bezpieczeństwo]”, dostaniesz 126 wyników. 416 to sporo więcej niż jedno. Ale by je znaleźć, trzeba poszukać.

Trzeba tu przyznać, że jestem świetnie wykształconym dorosłym, który ciągle szuka informacji medycznych w internecie. Ale dla rozrywki poprosiłem o wyszukanie badania spełniającego powyższe kryteria mojego dwunastoletniego syna, który interesuje się baseballem i kręceniem zabawnych filmów. Zmierzyłem mu czas.

Nie licząc uruchamiania przeglądarki, znalezienie artykułu “Randomized, Placebo-Controlled Trial of Inactivated Poliovirus Vaccine in Cuba” z New England Journal of Medicine zajeło mu dwadzieścia dwie sekundy. Kto prześcignie mojego syna?

Dwunastolatek : Mihalovic – jeden : zero. Trafiony zatopiony.

Skoro jesteśmy przy tym temacie – ponieważ Mihalovic najwyraźniej przykłada wielką wagę do nauki, czy zechciałby podać podać choć jedno podwójnie ślepe, kontrolowane placebo badanie, które dowodzi bezpieczeństwa i skuteczności naturopatii? Bo chciałbym wiedzieć, czy potrafi wyszukać coś w Pubmedzie, żebym wyszedł na głupiego.

2. Czy możesz podać choć jedno podwójnie ślepe, kontrolowane placebo badanie, które dowodzi długotrwałego bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek?

„Długotrwałe” to mętne określenie. Ile to jest długo? Prawdziwa (czarna) ospa zniknęła w 1977 roku dzięki szczepionce. Nie spotkałem ani jednego przypadku ospy w całej mojej karierze lekarza, czyli przez 31 lat. Brak zgłoszonych późnych efektów toksycznych szczepionki przeciw ospie oraz eradykacja ospy jak dla mnie są przyzwoitymi dowodami na długotrwałe bezpieczeństwo i skuteczność.

Żadna szczepionka nie jest skuteczna w 100%, a odporność immunologiczna, czy nabyta przez zakażenie czy przez szczepionkę, zanika z czasem. W dawnych czasach odporność była odnawiana przez powtarzający się kontakt z patogenami i poziom przeciwciał pozostawał wysoki. W przeciwieństwie do tego, co twierdzą antyszczepionkowcy, to nie samo pierwotne zakażenie prowadzi do wyższego poziomu odporności po naturalnych zakażeniach, ale powtarzające się kontakty z obecnymi w środowisku patogenami.

Interesujące zjawisko zachodzi w przypadku półpaśca. Kiedyś wszyscy przechodzili ospę wietrzną jako dzieci, a później, wychowując własne dzieci czy wnuki, byli wystawieni na ponowne kontakty z wirusem, co podnosiło poziom odporności. Obecnie, z powodu wprowadzenia szczepionki przeciw ospie wietrznej oraz zmian w metodach wychowywania dzieci, dorośli nie mają naturalnego kontaktu z wirusem ospy wietrznej-półpaśca, odporność zanika, i wzrasta częstość półpaśca u starszych dorosłych. Między innymi dlatego potrzebują szczepionki przeciw półpaścowi.

Ależ sprytny spisek by podbić popyt na szczepionkę na półpasiec, nie?

Jeśli nie ma ponownego zakażenia, odporność (mierzona poziomem przeciwciał skierowanych przeciwko czynnikowi zakaźnemu), może się z czasem zmniejszać. Można się tego spodziewać. Fajnym jest, że układ odpornościowy (w przeciwieństwie do wody) pamięta zakażenie. Jest przygotowany, więc kiedy później spotka ten sam patogen, może błyskawicznie wyprodukować mnóstwo przeciwciał i powstrzymać rozpoczynające się zakażenie. Dlatego u ludzi, którzy byli szczepieni dawno, szczepionka może nie zapobiec całkowicie chorobie, jednak będzie ona krótsza i lżejsza, a chorzy będą zakaźni przez krótszy czas, co utrudni szerzenie się choroby.

W New England Journal of Medicine jest dobra przeglądówka o czasie trwania odporności (pierwszy wynik wyszukiwania „długość trwania odporności szczepionka [duration of immunity vaccine]” w PubMed, wyniki po 17 sekundach wliczając poprawianie literówek. Rany, jak trudno jest znaleźć te informacje?). Jak można się było spodziewać, czas trwania odporności zależy od choroby i szczepionki (szczepionki żywe dają odporność na dłużej niż zabite). Autorzy oceniają czas połowicznego zaniku odporności na 50 lat dla wirusa ospy wietrznej-półpaśca, 200 lat dla odry i świnki i 11 lat dla tężca. Jeśli przestudiujecie odnośniki, znajdziecie inne badania pokazujące zmienną, ale trwałą odpowiedź immunologiczną na szczepionki. Na przykład 90% zaszczepionych na ospę prawdziwą utrzymuje odporność do 75 lat po zaszczepieniu.

„Długotrwałe bezpieczeństwo” było trudniejsze. Najdłużej, co znalazłem, to 5 lat w badaniu bezpieczeństwa szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Większość problemów z toksycznością szczepionek ujawnia się w ciągu tygodnia czy dwóch po zaszczepieniu, a badacze kontynuują obserwację pacjentów zazwyczaj przez rok. Prawdopodobnie to nie jest „długotrwałe” dla Mihalovicia.

Przy okazji, czy możesz podać naukowe dowody w postaci choćby jednego badania, które potwierdza długotrwałe bezpieczeństwo i skuteczność naturopatii?

3. Czy możesz podać naukowe dowody pokazujace, że zmniejszenie częstości jakiejś choroby kiedykolwiek w jakikolwiek miejscu na Ziemi było skutkiem szczepienia populacji?

Ospa? Ospa? Ospa? Kto odpowie? Ospa? Bueller? Bueller?

Znów muszę wrócić do tego zero-jedynkowego, czarno-białego podejścia charakterystycznego dla wielu, z którymi przychodzi skrzyżować medyczne szable. Zmniejszenie częstości chorób zakaźnych bierze się z różnych czynników, z lepszego odżywiania, z poprawy higieny (brawa dla spłukiwanej ubikacji!), ze zrozumienia epidemiologii chorób. Wiedza o tym, jak choroba się rozprzestrzenia, była zawsze najważniejsza w ograniczeniu tegoż rozprzestrzeniania. Proszę zauważyć, że żadne, żadne, żadne z działań, które ograniczyły rozprzestrzenienie chorób zakaźnych w ostatnich 200 latach, nie wzięło się z naturopatii.

Jednoznaczne ustalenie wpływu szczepionek na populacje jest zawsze obarczone możliwymi kontrowersjami ze względu na potencjalny wpływ różnych innych czynników. Najlepszy przykład na dobroczynne skutki szczepień pochodzi z Journal of the American Medical Association.

Cel: porównanie zachorowalności i śmiertelności przed i po powszechnym wprowadzeniu zalecanych szczepień przeciw 13 chorobom przeciw którym istnieją szczepionki, które były zalecane już przed 2005 rokiem.

Plan, miejsce i uczestnicy badań: Dla Stanów Zjednoczonych, poziomy odniesienia przed wprowadzeniem szczepionek oceniono na podstawie reprezentatywnych danych historycznych pochodzących z oryginalnych opracowań i porównano do najnowszych danych o zachorowalności (z 2006 roku) i śmiertelności (2004) z powodu błonicy, krztuśca, tężca, poliomyelitis, odry, świnki, różyczki (wliczając wrodzony zespół różyczkowy), inwazyjnego zakażenia Haemophilus influenzae typu b (Hib), ostrego wirusowego zapalenia wątroby (WZW) typu B, WZW typu A, ospy wietrznej, zakażeń dwoinką zapalenia płuc (Streptococcus pneumoniae) i ospy prawdziwej.

Główne mierzone parametry: Liczba przypadków, śmierci i hospitalizacji z powodu 13 chorób przeciw którym istnieją szczepionki. Oceny procentowego zmniejszenia względem poziomu odniesienia dokonano bez korekty ze względu na czynniki mogące wpłynąć na zachorowalność, śmiertelność lub liczbę zgłoszeń.

Wyniki: Wykazano ponad 92% zmniejszenie liczby przypadków i 99% (lub większe) zmniejszenie liczby przypadków śmiertelnych z powodu chorób przeciw którym istniały szczepionki zalecane już przed 1980 rokiem, takich jak błonica, świnka, krztusiec i tężec. W USA zostało wyeliminowane endemiczna transmisja wirusów poliomyelitis, odry i różyczki. Ospa prawdziwa została wyeliminowana na całym świecie. W przypadku większości chorób, przeciw którym szczepionki rekomendowano w 1980 roku lub później, w tym WZW A, ostrego WZW B, Hib i ospy wietrznej zanotowano spadki śmiertelności i zachorowalności o 80% lub więcej. Spadek zachorowań i śmierci z powodu inwazyjnych zakażeń Streptococcus pneumoniae wyniósł odpowiednio 34% i 25%.

Mihalovic, czy możesz podać naukowe dowody pokazujace, że zmniejszenie częstości jakiejś choroby kiedykolwiek w jakikolwiek miejscu na Ziemi było skutkiem naturopatii?

4. Czy możesz wytłumaczyć, w jaki sposób bezpieczeństwo i mechanizm działania szczepionek w ludzkim organizmie są udowodnione naukowo, skoro ich farmakokinetyka (wchłanianie, rozmieszczenie w organizmie, metabolizm i wydalanie składników) nie jest nigdy badana w badaniach szczepionek?

W tym stwierdzeniu jest trochę powierzchownej prawdy. Większość badań farmakokinetycznych jest wykonywana przed klinicznymi badaniami skuteczności. Stąd biorą się faza I i faza II badań klinicznych. Założenie jest takie, że jeśli zbadasz farmakokinetykę szczepionki przeciw grypie w pewnej grupie osób, możesz potem wyniki ekstrapolować na podobne populacje. Jak sądzę, jest to rozsądne założenie. Więc nie, podczas klinicznych badań skuteczności szczepionek nie jest badana farmakokinetyka. Jest ona badana przed badaniami skuteczności. Ale nie jest trudno odszukać badania fazy I i II, jeśli cię to tak wzrusza.

Mihalovic, czy możesz wytłumaczyć, proszę, w jaki sposób bezpieczeństwo i mechanizm działania naturopatycznych medykamentów w ludzkim organizmie są udowodnione naukowo, skoro ich farmakokinetyka (wchłanianie, rozmieszczenie w organizmie, metabolizm i wydalanie składników) nie jest nigdy badana w badaniach naturopatycznych medykamentów?

To już się robi nudne, prawda? Ale powtarzanie jest pożyteczne.

5. Czy możesz podać naukowe uzasadnienie, w jaki sposób wstrzykiwanie do ludzkiego organizmu znanej neurotoksyny ma dobry wpływ na zdrowie i zapobiega chorobie?

Zakładam, że chodzi o rtęć. Może o glin (aluminium). Glinu nie ma w większości szczepionek. A na tym blogu zostało już szczegółowo wyjaśnione, że ilość rtęci czy glinu w szczepionkach jest znikomo mała, i nigdy nie wykazano by powodowały neurotoksyczność po podaniu w dawce i postaci takiej jak w szczepionkach. Nie da się ukryć, że jestem człowiekiem starej daty i uważam, że skutek leku zależy od dawki, i że większa dawka powoduje większy skutek. Natomiast większość naturopatów studiuje homeopatię, gdzie im mniejsza dawka, tym większy efekt. Przypuszczam więc, że moje argumenty wywodzące się z chemii niewiele znaczą dla naturopaty. Ale wolałbym, by mojego appletini nie przygotowywał homeopata.

Oczywiście to nie owa „neurotoksyna” służy zapobieganiu chorobom, tylko antygeny potencjalnego czynnika zakaźnego. Tu zakładam, że autor dziewięciu pytań nie uważa antygenów za neurotoksyny. Choć biorąc pod uwagę rozumienie chorób, jakie demonstruje dalej w tekście, nie jestem szczególnie przekonany, by zasługiwał na domniemanie niewinności, że rozumie o czym pisze.

Czy możesz podać naukowe uzasadnienie, w jaki sposób stosowanie wobec ludzkiego organizmu naturopatii ma dobry wpływ na zdrowie i zapobiega chorobie?

6. Czy możesz podać analizę korzyści i ryzyka pokazującą, że korzyści z wstrzykiwania znanej neurotoksyny są większe niż ryzyko dla ludzkiego zdrowia, gdy celem jest zapobieganie chorobie?

Ponieważ rtęci już nie stosuje się w większości szczepionek, przyjmę na potrzeby dyskusji, że chodzi mu o glin. Ryzyko związane z glinem w szczepionce przeciwko Haemophilus influenzae typu b (Hib), w której glin pełni rolę adjuwantu: zero.

Korzyści z tej szczepionki:

„Na postawie ośmu badań stwierdzono, że skuteczność szczepionki skoniugowanej przeciw Hib wynosiła 84% (iloraz szans [odds ratio, OR] 0.16, 95% przedział ufności [CI] 0.08-0.30) wobec inwazyjnego zakażenia Hib, 75% (OR 0.25, 95%CI 0.08-0.84) przeciwko zapaleniu opon mózgowych i 69% (OR 0.31, 95%CI 0.10-0.97) przeciwko zapaleniu płuc. Poważne skutki uboczne były rzadkie”

Wygląda to na niezły kompromis. Brak ryzyka z powodu aluminium, istotne zmniejszenie zachorowalności i śmiertelności z powodu choroby.

7. Czy możesz podać naukowe uzasadnienie, w jaki sposób ominięcie dróg oddechowych (lub błon śluzowych) jest pożyteczne i w jaki sposób bezpośrednie wstrzyknięcie wirusów do krwi wzmacnia działanie układu odpornościowego i zapobiega zakażeniom w przyszłości?

Cóż, tu pojechał po bandzie. Szczepionek nie wstrzykuje się do krwi, wstrzykuje się je do tkanek miękkich. Pisząc prosto: zakażenie dostaje się do organizmu, organizm produkuje rozmaite przeciwciała skierowane przeciwko elementom czynnika zakaźnego, i kiedy pacjent jest ponownie narażony na zakażenie, wyprodukowane już przeciwciała mogą (o ile pasują do nowego czynnika zakaźnego) unieszkodliwić nowe zakażenie.

Nie ma znaczenia, w jaki sposób antygen jest pokazany układowi odpornościowemu, odpowiedź jest taka sama. Czy grypa jest naturalnie złapana, czy podana jest donosowa, czy domięśniowa szczepionka przeciw grypie – układ odpornościowy wyprodukuje takie same przeciwciała przeciwko białkom wirusa.

Mihalovic pisze dalej:

Propagujący szczepienia nie zdają sobie sprawy, że układ oddechowy człowieka (właściwie wszystkich ssaków) zawiera przeciwciała, które uruchamiajo naturalne odpowiedzi immunologiczne w śluzówce układu oddechowego. Ominięcie śluzówkowej komponenty układu odpornościowego przez bezpośrednie wstrzyknięcie wirusów do krwi prowadzi do uszkodzenia tegoż układu odpornościowego. Z tego powodu chorobotwórcze wirusy i bakterie nie mogą być usunięte przez układ odpornościowy i pozostają w organizmie, gdzie następnie rosną i/lub mutują, podczas gdy osobnik jest narażony na jeszcze więcej antygenów i toksyn ze środowiska, które nieustannie atakują układ odpornościowy.

W branży coś takiego zwiemy bełkotem. Przynajmniej dla mnie ten tekst pozbawiony jest sensu. Niech czytelnicy sami szukują prawdy w powyższym wyimku, może metodami à la kod Biblii.

8. Czy możesz podać naukowe uzasadnienie, w jaki sposób szczepionki miałyby zapobiegać mutacjom wirusów?

To pytanie jest akurat bardzo ciekawe. Nie ma nic wspólnego z powodami, dla których prowadzi się szczepienia, i obawiam się, że nasz nieustraszony naturopata nie za bardzo wie o czym mówi, gdy pisze:

Mimo wstrzyknięcia dowolnego rodzaju szczepionki wirusy nadal krążą w organizmie, mutują i zmieniają się w inne organizmy. Producenci szczepionek potrafią skonstruować szczepionkę przeciw konkretnemu szczepowi wirusa, jednak bez znajomości mutagennych właściwości wirusa umiejętność ta podobna jest strzelaniu w stronę celu, który został już przesunięty w inne miejsce. Strzelaniu w to co było, nie w to co jest!

Mutują i zmieniają się w inne organizmy. Ech. Albo autor pisze niechlujnie (a niechlujne pisanie (nie literówki, logika i dobór słów) to oznaka niechlujnego myślenia), albo jego rozumienie mikrobiologii jest tak głęboko opaczne, że umysł wzdraga się na myśl, że ktoś taki opiekuje się pacjentami. A w Oregonie mógłby przepisywać antybiotyki i inne leki…

Jeśli istnieje populacja wirusów i swoiste przeciwciało przeciw temu wirusowi, wtedy te spośród naturalnie występujących mutantów, które nie są rozpoznawane przez to przeciwciało, mogą mieć przewagę i replikować się częściej. Jest więc możliwe, że szczepionki mogą przyczyniać się do selekcji nowych szczepów czynnika infekcyjnego, ale nie do powstania nowych organizmów.

Zjawisko potencjalnej selekcji nowych mutantów przez szczepionkę przeciw WZW B było badane, i stwierdzono, że nie stanowi problemu.

W przypadku HIV zachodzi ciągła interakcja między odpowiedzią immunologiczną i wirusem, skutkująca powstaniem mutantów, które unikają układu odpornościowego, i, u niektórych pacjentów, prowadząca do narastania replikacji wirusa i pogorszenia obrazu klinicznego choroby. Oh wait, przecież to jest naturalne zakażenie. To się nie może zdarzać. To jest przecież skutek szczepionek.

Nie ma nic niezwykłego w tym, że odpowiedź immunologiczna wywołana przez szczepionki powoduje nacisk selekcyjny na ewolucję czynników zakaźnych. Odpowiedź immunologiczna wywołana przez naturalne zakażenie powinna mieć takie same skutki. Ponieważ odpowiedź immunologiczna na naturalne zakażenie jest szersza – produkowane są przeciwciała przeciwko licznym składnikom czynnika zakaźnego, a nie zaledwie kilka kluczowych przeciwciał indukowanych przez szczepionkę – zastanawiam się, czy naturalne zakażenia nie powinny powodować szybszego tempa mutacji. Zasadą w mikrobiologii jest, że silniejsza presja na organizmy prowadzi do szybszych i bardziej zróżnicowanych mutacji. Skutkiem nadużywania antybiotyków przeciw E. coli jest szybsze, a nie wolniejsze narastanie oporności.

9. Czy możesz podać naukowe uzasadnienie, w jaki sposób szczepienie miałoby być skuteczne wobec wirusa, jeśli pacjent jest zakażony wirusem innego szczepu lub zbudowanym inaczej niż szczep, przeciw któremu stworzono szczepionkę?

Och, pan czarne-białe. Przeciwciała nie działają jak wszystko albo nic, istnieje gradient odpowiedzi między wykształconym przeciwciałem a antygenem, przeciwko któremu jest skierowane. Dobrym przykładem jest grypa H1N1. Osoby, które miały kontakt ze szczepami występującymi w pierwszej połowie XX wieku, posiadały przeciwciała, które częściowo chroniły przed szczepem z 2009 roku. Powód?

Wirus pandemicznej grypy (2009 H1N1) został wprowadzony do populacji ludzkiej niedawno. Gen hemaglutyniny (HA) wirusa 2009 H1N1 pochodzi od „klasycznego świńskiego wirusa H1N1”, prawdopodobnie wywodzącego się od wspólnego przodka z ludzkim wirusem H1N1, który spowodował pandemię w 1918 roku. Wirusy pochodzące od wirusa pandemii 1918 roku nadal są obecne w populacji ludzkiej, a ich antygenowość jest silnie zmieniona. Brakowało dotąd wiedzy o strukturze koniecznej dla porównania antygenowości wirusów 2009 H1N1, wirusa pandemii 1918 roku i wirusa sezonowej grypy H1N1. Używając opartego na homologii modelowania struktury HA, pokazujemy niniejszym, że cząsteczki HA wirusa H1N1 i wirusa pandemii 1918 roku posiadają znaczącą liczbę wspólnych reszt aminokwasowych w znanych determinantach antygenowych, co sugeruje, że istnieją wspólne epitopy dla przeciwciał neutralizujących wiążących krzyżowo obie HA. Zwracano uwagę, że wczesne ludzkie wirusy H1N1 izolowane w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku nadal posiadały niektóre z oryginalnych epitopów, jakie znaleziono również w wirusie 2009 H1N1. Co ciekawe, choć HA wirusa 2009 H1N1 nie posiada licznych N-glikozylacji jakie – jak stwierdzono – są związane ze zmianą antygenową ludzkiego wirusa H1N1, który wywołał dawną epidemię. Zawiera ona jednak szczególne trójkodonowe motywy. Niektóre z tych motywów stały się poprzez mutację pojedynczego nukleotydu miejscami N-glikozylacji u ludzkiego wirusa H1N1. Przeto wysuwamy hipotezę, że miejsca antygenowe HA wirusa 2009 H1N1 zawierające te konserwowane aminokwasy będą wkrótce podlegały wywołanemu przeciwciałami naciskowi selekcyjnemu w populacji ludzkiej. Zaiste, przewidywane przez nas podstawienia aminokwasowe zachodzą w najnowszych wariantach wirusa 2009 H1N1. Niniejsza praca wskazuje, że przeciwciała generowane wskutek naturalnych zakażeń wirusem pandemii 1918 roku lub jego wczesnymi potomkami grają rolę w swoistej odporności wobec wirusa 2009 H1N1, oraz umożliwia wgląd w prawdopodobne przyszłe zmiany antygenowe w ewolucji tego wirusa w ludzkiej populacji.

Oj. Zawiłe.

A wynik?

Ponad 75% potwierdzonych przypadków zakażeń nowym wirusem H1N1 to osoby wieku do 30 lat, maksimum przypadło na zakres 10-19 lat. Mniej niż 3% przypadków wystąpiło u osób powyżej 65. roku życia. Częstość zakażeń malała z wiekiem od 20 do 60 lat. Sekwencjonowanie pokazało, że nowy wirus H1N1 jest szczególnie podobny do wirusów H1N1 obecnych w populacji przed 1943 r. Nowy wirus H1N1 nie posiada miejsc glikozylacji w globularnej „głowie” hemaglutyniny (HA1) w pobliżu regionów antygenowych, podobnie jak szczep pandemii 1918 roku i wirusy H1N1 sprzed wczesnych lat 40. XX wieku. Późniejsze wirusy H1N1 stopniowo uzyskiwały nowe miejsca glikozylacji prawdopodobnie celem osłonięcia epitopów dla przeciwciał, natomiast epitopy dla limfocytów T pozostały względnie niezmienione.

WNIOSKI: W kontekście ewolucji wirusa, Pierworodny Grzech Antygenowy powinien skutkować odpowiedzią immunologiczną tym gorzej dopasowaną do nowego wirusa H1N1, im młodszy jest pacjent. Uważamy, że to właśnie niedopasowanie skutkuje stopniowaniem podatności i niezwykłą zjadliwością wirusa.

Im lepiej przeciwciało jest dopasowane do epitopu (czyli miejsca, z którym przeciwciało się wiąże), tym lepszy skutek, ale nie działa to na zasadzie „wszystko albo nic”. Mihalovic zapewne zapytałby, jaki pożytek z połowy oka, po co komu pół skrzydła? Lub pół mózgu?

Na koniec Mihalovic pisze:

Nigdy nie spotkałem osoby propagującej szczepienia, czy to lekarza czy naukowca, która umiałaby odpowiedzieć na choćby jedno (a cóż dopiero na dziewięć) z tych pytań. Podczas sporu nad dowolnym z tym pytań, osoba taka:

– uzna porażkę i przyzna, że zabito jej klina,

– spróbuje podważyć inne zagadnienia, zupełnie nie związane z pytaniem,

– odpowie opierając się na argumentach historycznych i wynikach wielokrotnie obalonych badań naukowych. Nigdy żaden orędownik szczepionek nie odpowie wprost na te pytania na ogólnie dostępnym forum.

Nie zabito mi klina, nie zadano mi porażki. Umiem szukać informacji medycznych w Pubmedzie.

Moje odpowiedzi odnoszą się bezpośrednio do zadanych pytań.

Moje argumenty opierają się na współczesnych badaniach, które dwunastolatek potrafi znaleźć w czasie poniżej minuty. Wyniki żadnego z tych badań nie zostały obalone nawet raz, a co dopiero wielokrotnie.

Science-Based Medicine to ogólnie dostępne forum.

Czuję się, jakbym wygrał teleturniej Va Banque! grając przeciw profesorowi R.J. Gumby’emu. Żaden honor.

A ludzie dziwią się, że nie uważam za mądre, by naturopaci mogli pracować jako lekarze pierwszego kontaktu.

DODATEK OD REDAKCJI: Medical Voices odpowiedziały emailem na ten post. Naszą odpowiedź opublikowaliśmy tutaj.

 
 
 
Wrrr, pierwsza wersja poszła z mnóstwem błędów, bo wprawdzie Sporothrix je znalazła, ale ja nie umiem obsługiwać WordPressa, coś zapomniałem nacisnąć i poprawki się zapodziały… Teraz powinno być w miarę dobrze.

Polska daleko od czerwonej Europy

Polska jest zieloną wyspą nie tylko na obrazkach Tuska. Też u WHO.

Na zachodniej półkuli odry nie ma poza przypadkami zawleczonymi – co nie znaczy, że nie ma czasem epidemii, bo jak zawloką, to porządnie. Dlatego powyższy obrazek (autorstwa WHO) gwoli ostrzeżenia Amerykanów publikuje CNN. I przypomina, że trzeba uważać z podróżami w dzikie regiony w rodzaju Europy, gdzie szaleją choróbska normalnie przez cywilizację okiełznane, gdzie koczują hordy antropozofów co to wolą przechorować niż zapobiegać, gdzie Romowie nie mają dostępu do opieki zdrowotnej, a Francuzi boją się aparatów fotograficznych (zabierają duszę) i szczepionek (pewnie też). Trzeba uważać, a małe dzieci, które jeszcze nie dorosły do szczepienia wg zwykłego kalendarza szczepień, profilaktycznie doszczepić.

To kiedy praca u podstaw ludzi pokroju niejakiej Majewskiej wyda owoce i Polska do czerwonej Europy dołączy?

Pożytki z kanalizacji

Artykuł sobie można przeczytać, o pracy nad eradykacją polio. O nowym optymizmie, ale i o tym, że do tych wiosek indyjskich nic poza szczepieniami nie dociera:

Villagers complain that the vaccinators are the only health workers they ever see. One asked why they didn’t bring other medicine; another demanded clean drinking water. Rajkishore Tanti, a 45-year-old who estimates his two children were vaccinated roughly 50 times each, said the eradication program is the only government service that reaches the village. „If the road department, the electricity department, all the other government departments functioned like this polio campaign, our plight would be over,” he said.

Chyba coś jest nie tak.
Ale chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Szczepionkowi denialiści zwykli grzmieć (pozdrowienia dla gazeta.pl i wyborcza.pl): to nie szczepionki, to czystość i kanalizacja pokonały choroby.  Ot, chociażby tutaj [WARNING:  stężenie głupoty, spiskologii i antysemityzmu osiąga dawki niebezpieczne dla zdrowia psychicznego] czytamy:

 Ospę i inne wielkie epidemie pokonała wprowadzona w Europie kanalizacja.

Cóż, ospa przenosi się głównie drogą kropelkową, podczas kontaktu twarzą w twarz. Niestety nie jestem w stanie wykoncypować mechanizmu, poprzez który wprowadzenie kanalizacji zapobiega zakażeniom kropelkowym.

Ale, co więcej, świat się okazuje (niespodzianka!) skomplikowany. Kanalizacja dobra rzecz, jednak (znów za artykułem o polio):

The battle against polio dates back to the development of modern sanitation in the 19th century. This public health triumph stopped the spread of many fatal illnesses, but also turned polio from a relative rarity into a raging menace. As contact with polio-laced sewage became less frequent, people no longer contracted the disease in early infancy, when side effects were rare. Suddenly, older children began succumbing to polio, which invaded their central nervous system and cursed its victims to a lifetime on crutches or in wheelchairs. In the United States, families lived in fear of the summer, when the disease ran rampant. Parents kept their children out of public pools and movie theaters. Schools delayed opening until the outbreaks had subsided. Thousands were paralyzed or killed every year.

%d blogerów lubi to: