Miski do mleka

Masajowie uważają, iż mycie wodą naczyń do mleka daje mleku przykry zapach; dlatego myją te naczynia w krowim moczu. Za Kopalińskim

Tag Archives: kawa

Problem piany rozwiązany

Ten problem.

Proszę państwa, nie ma co się wygłupiać z ręcznymi spieniaczkami. To rzadziej działa niż nie działa.

Ale, hosanna, nie trzeba też kupować wielkiej maszyny do mielenia, parzenia i siusiania parą w mleko. Maszyny, której nie chcę, bo po co mi taki wielki grat – tym bardziej, że część mieląco-parząca leżałaby bezpłodnym odłogiem, jako że w domu pija się kawę z Frencz presa (jak to będzie po niepolonijnemu? przecież nie prasa francuska, Le Monde czy co?).

Wystarczy kupić grata małego, gratka raczej, tak mało miejsca zajmuje. Nie, nie, raczej gratkę (#thedayofbadpuns), bo działa świetnie.

Gratka składa się podstawy, dzbanuszka i mieszadełka. Mieszadełko wtykamy w dno dzbanuszka, dzbanuszek wtykamy w podstawę, podstawę wtykamy do prądu.

Wygląda to tak:

Następnie nalewamy trochę mleka. Nie za dużo, nie należy przekraczać kreseczki MAX F:

Przykrywamy gustowną pokrywką, wciskamy guzik, zapala się niebieskie światełko, a w dzbanuszku powstaje vortex:

Po paru minutach denerwowania dwoma rodzajami energii, mechaniczno-vortexową oraz cieplną (podstawka grzeje!), biedne chude* mleko najzwyczajniej się wpienia, a nawet puchnie. I już wiemy, czemu należało przestrzegać kreseczki MAX F:

A w miejscu przeznaczenia pianka wygląda tak:

Są jeszcze dodatkowe punty za fajność: mieszadełko jest napędzane znajdującym się w podstawce silniczkiem w sposób magiczno-magnetyczno-bezdotykowy. Jakby się w kuchni miało pociąg Maglev!!! No dobra, przesadziłem, może nie pociąg, ale przynajmniej laboratoryjne mieszadełko magnetyczne ;-).

* tak tylko napisałem dla podkręcenia nastroju, mleko było tłuste. Źródła podają, że im chudsze mleko tym lepiej się ubija, ale ja nie potwierdzam.

Jak oszukać piankę

Piankę do kawy.

No wiem, nie powinno się oszukiwać. Powinno się po prostu kupić esssspressssomachinę z siusiakiem buchającym parą do robienia piany i nie marudzić. Ale mnie się nie chce stawiac kolejnego grata w kuchni, więc kombinuję. Mam spieniaczkę tego rodzaju. Jakaś piana wychodzi, acz nietrwała. No to sobie dumam, jakby ją utrwalić. Siusiak utrwala gorącem – więc ja w jego ślady. Spieniam trochę mleczka w kubeczku i do mikrofali. Z nadzieją, że wyjdzie ładna trwała piana.

Wychodzi. Piękna, sztywna, trwała, można spokojnie nałożyć na kawę, posypać nawet czymś fajnym, nic jej nie szkodzi. Problem w tym, że wychodzi raz na cztery razy. Przeważnie wychodzi nietrwała albo w ogóle znika. Kombinuję z czasem utrwalania, ilością mleka, czasem spieniania – żadnych prawidłowości nie widzę. Chyba zacznę notować fazę księżyca…

Czy ktoś z czytelników osiągnął sukces na tej drodze? Lub zna inny trick dzięki któremu można by cieszyć się pianką bez zawalania kuchni machiną do espresso? Pomocy!

%d blogerów lubi to: