Miski do mleka

Masajowie uważają, iż mycie wodą naczyń do mleka daje mleku przykry zapach; dlatego myją te naczynia w krowim moczu. Za Kopalińskim

Tag Archives: Fukushima

Jak zrobić Fukushimę

Czy zechcecie, panowie, podejść ze mną do okna?

Teatralnym gestem otworzył oba skrzydła, zachęcił nas, byśmy się wychylili, i w oddali, na skrzyżowaniu między uliczką a alejami, wskazał mały drewniany kiosk, w którym zapewne sprzedawano bilety loterii Merano.

— Panowie — powiedział — proponuję, byście poszli i zmierzyli ten kiosk. Zobaczylibyście, że długość podestu wynosi sto czterdzieści dziewięć centymetrów, a więc jedną stumiliardową odległości Ziemia-Słońce. Wysokość od tyłu podzielona przez szerokość okienka daje sto siedemdziesiąt sześć przez pięćdziesiąt sześć, czyli trzy i czternaście setnych. Wysokość z przodu wynosi dziewiętnaście decymetrów, a więc tyle samo, ile liczba lat w greckim cyklu księżycowym. Suma wysokości dwóch narożników przednich i dwóch tylnych daje sto dziewięćdziesiąt razy dwa plus sto siedemdziesiąt sześć razy dwa równe siedemset trzydzieści dwa, czyli datę zwycięstwa pod Poitiers. Wysokość podestu wynosi trzy i dziewiętnaście setnych centymetra, a szerokość framugi okienka osiem i osiem dziesiątych centymetra. Zastępując liczby całkowite odpowiadającymi im literami alfabetu, otrzymamy C10H8, czyli wzór chemiczny naftaliny.

Co to ma wspólnego z Fukushimą?

To, że odpowiednio długo wyszukując i wybierając dane z odpowiednio dużego zbioru liczb o przypadkowej zmienności, znajdziemy potwierdzenie dowolnej hipotezy. Pewną odmianą tego zjawiska jest fakt, że wykonując wystarczająco wiele porównań między subpopulacjami dwóch nieróżniących się zbiorów danych, na pewno znajdziemy takie subpopulacje, które okażą się statystycznie istotnie różne, jeśli nie umiemy poprawnie używać metod statystycznych – o ilustrującym to przypadku fMRI martwego łososia wspominała niedawno Sporothrix.

Co to ma wspólnego z Fukushimą?

To, że po awarii w Fukushimie na zachodnim wybrzeżu USA podobno ogromnie wzrosła śmiertelność niemowląt. „Artykuł” o tem napisali niejacy Janette Sherman i Joseph Mangano. Otchłań i borderline otchłań się oczywiście na to rzuciły, ja przeczytałem o „pracy” u Futrzak.

Śmierdziało mi od początku, dziwaczny dobór miast, dziwaczny dobór okresów badań, wzrost niby „istotny statystycznie”, ale nie wiadomo jak to policzono. Gugiel nazwiska Mangano wyrzucił coś takiego. Pachniało pracowitym wybraniem danych pod z góry założoną tezę.

Postanowiłem to sprawdzić, ale zanim zdążyłem przeryć liczne raporty CDC MMWR i powyciągać z nich dane o śmiertelności niemowląt, analizę zrobił kto inny. Więc tylko zlinkuję post ślicznie pokazujący, co się działo. Owszem, tuż przed awarią w Fukushimie śmiertelność niemowląt w wybranych miastach była niższa niż w wybranym okresie po awarii. Sherman i Mangano „zapomnieli” jedynie zauważyć, że nieco wcześniej niż tuż przed awarią śmiertelność była podobna jak po awarii – ot, przed samą awarią zrobił się przypadkowo dołek w śmiertelności. Mangano zrobił to ponownie dla Filadelfii.

Pozostaje tylko wyszukać jakieś interesujące zjawisko które zdarzyło się miesiąc przed Fukushimą, i przypisać mu zbawienny wpływ na przeżywalność niemowląt na północy Zachodniego Wybrzeża USA. Może wybuch gazu w Pensylwanii? Może pozytywne wibracje z rozdania nagród Grammy, wywołane przez Lady Gagę przybyłą w jajku? A może Natura odpuściła niemowlaczkom z radości po śmierci Żydzińskiego?

 

Cytat na początku, jakby kto nie wiedział, z Wahadła Foucaulta Eco.

Niech będzie bezpieczniej

W Europie trwa histeria. Bedom sprawdzać reaktory, kombinować co się im może stać.

Zielonym nic się nie podoba: That the nuclear industry will play a crucial role in defining the criteria raises serious question marks about the whole process. No tak, lepiej ludzi którzy się znają na reaktorach odsunąć od tworzenia kryteriów bezpieczeństwa reaktorów. Tree-hugger zrobi to lepiej.

Oraz oceny reaktorów mają być compulsory [OK], transparent [OK], independent [tzn. wyłączamy tych, którzy się zawodowo tym zajmują i rozumieją o co chodzi?]  and go beyond current safety testing [bo pan z Grinpisu wie, że obecne standardy są nie takie jak trzeba, czy po prostu szuka okazji żeby utrudnić?]. They should also lead to the rapid closure of plants which fail this test. Oczywiście, nie naprawiać, nie poprawiać, nie ulepszać, wyrzucić od razu do śmieci.

A prąd zapewne ciągnąć z dobrego, bezpiecznego* węgla.

Tymczasem drobnym drukiem, tymczasem daleko za efektownymi nuklearnymi nagłówkami, tymczasem gdzieś w Pakistanie: kolejne ćwierć (a może pół) setki trupów w kopalni węgla.
 
 
 
* Uwaga do zakończenia zlinkowanego artykułu: The question boils down to the accumulating impacts of daily incremental pollution from burning coal or the small risk but catastrophic consequences of even one nuclear meltdown. Chciałbym – po Three Miles Island, po Fukushimie, nawet po Czarnobylu, zobaczyć przekonujące uzasadnienie, że taki jeden meltdałn jest doprawdy bardziej catastrophic niż górnictwo i energetyka węglowa, z ich ofiarami, tąpnięciami, dewastacją krajobrazu, dwutlenkiem węgla i kwaśnymi deszczami.

Dawka!

Panika, panika. Tabletki z jodem wykupują w USiech (We’re getting calls from people who are crying and saying things like, ‘Please. Can’t you help me? Can’t you send me anything?’), płynu Lugola szukają w Polsce. Sami policzcie ile to kilometrów od japońskiej elektrowni w kłopotach.

Polaków i Amerykanów przebijają Chińczycy, którzy poszli do rozum do głowy: Sól jodowana! I wykupują sól. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy wprawdzie, że dawka jodu w soli jest za mała żeby dać jakiś efekt. Tłumaczy jednak dość nieostrożnie: An adult would need to ingest 6.61 pounds (3 kilograms) of salt at one time to help prevent radiation, the ministry said. Więc kiedy będziemy mieli nagłówki: Liczne ofiary śmiertelne wybuchu w japońskiej elektrowni jądrowej!!! ? A gdzieś pod koniec tekstu: zmarli wskutek zaburzeń elektrolitowych po zeżarciu 3 kg soli.

Tymczasem w Niemczech trzęsienia ziemi i tsunami są wszędzie.

%d blogerów lubi to: