Miski do mleka

Masajowie uważają, iż mycie wodą naczyń do mleka daje mleku przykry zapach; dlatego myją te naczynia w krowim moczu. Za Kopalińskim

Category Archives: boska niekomedia

Boye i Smith

Łazi sobie człowiek po internetsach, i ciągle coś mu chcą sprzedać. Filmiki, znaczy, reklamowe puszczają, przed tubkami na przykład. A to cukierki, a to proszek do prania, a to film jakiś w kinie. Dziś na przykład wyskoczył na mnie znienacka łysy pan nazwiskiem Alex Boye, przedstawił się jako recording artist, pokazał się koło fortepianu oraz ubrany w złociste AKG K141, dodał parę słów o sobie i zakończył I am a mormon. O, tutaj można sobie obejrzeć, wersję długą i przynudzającą Jezusem Chrystusem, uzdrawianiem duszy, ratowaniem innych przed samobójstwem, czy kiedyś robiłem muzykę żeby rwać laski, ale teraz już nie. Wersja 30-sekundowa była strawniejsza. Gdy poszukać ‚i am a mormon’ w sieci, w departamencie filmów, wyskakuje więcej mromonów: okulistka, cyklista, matka. Taka akcja reklamowa: mormon to też człowiek normalny, porządny i na swój sposób ciekawy.

A potem wychodzimy ze świata wyreżyserowanego przez kreatywnych i czytamy gazetę. Mr. Paul Smith, Frederick County Commisioner (to będzie chyba coś w rodzaju: członek rady hrabstwa Frederick w stanie Maryland), uczestniczył w spotkaniu o programie Head Start w hrabstwie Frederick. A dokładniej tłumaczył, dlaczego zagłosował za skasowaniem połowy funduszy dla tego programu. Program wspomaga małe dzieci z ubogich rodzin, by wyrównać ich szanse w edukacji. Co i jak dokładnie Mr. Smith tłumaczył, nie jest szczególnie istotne. Wystarczy, że wiemy, że jest republikaninem, a republikanie pod hasłem uzdrowienia finansów tną fundusze dla chyba wszystkiego, co w tym kraju jest sensowne i nierepublikańskie (Ups. Pleonazm). Finansowanie Planned Parenthood, nauki, szkół publicznych, publicznego radia i TV, można by tę listę ciągnąć i ciągnąć, choć oszczędności na wydatkach bliskich sercu republikanina na niej się nie znajdzie

Więc cóż powiedział Mr. Smith na owym spotkaniu, i przy innych okazjach? Wyraził pogląd, że miejsce kobiety jest w domu i przy dzieciach: I feel that wherever possible, mothers should be home with small children. I że jakby kobiety tego miejsca się trzymały, mniej byłoby dzieci, na które rząd musi płacić – na przykład przez Head Start. (W jaki sposób sytuację dziecka w rodzinie o niskim dochodzie poprawi zmniejszenie owego dochodu, na przykład o 100% (samotne matki!) wyjaśnić może chyba tylko #prawicowalogika). I że, ostatecznie, jeśli ktoś ma wielki talent, jak Barbra Streisand na przykład, Mr. Smith łaskawie zezwala wychowywać dzieci oraz zajmować się karierą, choć lepiej jednak by śpiewanie zaczekało.

A na poparcie swego stanowiska Mr. Smith wyciąga broszurkę, która rzecze: By divine design, fathers are to preside over their families in love and righteousness and are responsible to provide the necessities of life and protection for their families. Mothers are primarily responsible for the nurture of their children.

Mr. Smith jest mormonem, człowiekiem normalnym, porządnym i na swój sposób ciekawym.

Diabłu ogarek

Noteczka powstała początkowo jako komentarz do notki Józef Życiński, ale uznałem, że zasługuje na bardziej niezależny byt.

Cytaty z rzeczonej notki Piotra Panka, o Życińskim w kontekście członkostwa tegoż w Komitecie Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN:

” Co prawda nigdy nie złożyło się, aby był na tych warsztatach, w których uczestniczyłem”

„Jako filozof przyrody Józef Życiński więcej uwagi poświęcał ewolucji kosmosu niż ewolucji życia”

„mniej wnikał w szczegóły biologii, pozostając przede wszystkim teologiem i filozofem.”

Nie mogę więc nie zapytac: na czym więc dokładnie polegało i czym było uzasadnione członkostwo Życińskiego w Komitecie Biologii Ewolucyjnej?

I jeszcze: moim zdaniem, twierdzenie:

 „Bóg […] jest kreatorem, który stworzył taki system, który sam wygeneruje te wzorki”

w sposób oczywisty przeczy ewolucji jako procesowi funkcjonującemu dzięki przypadkowej zmienności. Nie można zrobić systemu, który wygeneruje „te” (z góry założone) wzorki.

Innymi słowy, moja ocena jest taka, że Życiński był diabłu ogarkiem, ustępstwem Komitetu PAN na rzecz obyczaju, że w każdej sprawie należy wysłuchać i uwzględnić zdanie Kościoła Katolickiego. Jak tu.

Tylko dla panów gejów?

Koniec świata! Benek PapaRatzi powiedział: w pewnych wypadkach, na przykład by zapobiec przenoszeniu HIV, kondom nie jest taki szatański, jak to się mu (a zwłaszcza Wojtyle) dotychczas wydawało. Jako konkretnego przykładu użył męskiej prostytutki.

Na odpowiedzi na pytania:
czy pani prostytutka usługująca panu już nie może, bo przy okazji zapobiega ciąży?
czy pan prostytutka usługujący pani – wszak przy okazji zapobiegają ciąży – może, czy dotyczy to tylko usług męsko-męskich?
i co z niebiznesowymi kontaktami seksualnymi, przynajmniej męsko-męskimi?
musimy jeszcze poczekać.

Jak długo? W wersji optymistycznej: aż dostępny będzie pełen wywiad, nie tylko prasowe wycinki. W pesymistycznej: jakieś 50 lat i kolejnych pięciu papieży dumających nad wytryskami, gumami i godnością plemnika. A w ogóle może zaraz będzie dementi.

http://m.npr.org/story/131469670?url=/2010/11/20/131469670/popes-says-condoms-can-be-used-in-some-cases
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-11804398
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,8691393,Przelomowe_oswiadczenie__Papiez__prezerwatywy_dopuszczalne.html

EDIT: proszę przeczytać komentarze, być może Benek zachował się znacznie lepiej tylko jest wrabiany przez cywilizację śmierci.

Na Komisję – Komisja!

Tzw. Komisja Majątkowa, czyli urządzenie do rzekomo wyrównującego komusze krzywdy transferu nieruchomości publicznych do Kościoła Katolickiego (przyznajmy, są też komisje do transferu do innych zabobonów, ale KK jak zwykle przytłacza), od jakiegoś czasu ma kiepską prasę. Wcześniej nie miała żadnej, działała cichaczem.

Nic dziwnego, albowiem jak się okazuje, Komisja akceptowała bez mrugnięcia okiem zaniżoną (przez rzeczoznawców KK) wartość nieruchomości dawanych kruczyskom, dzięki czemu dostawali więcej hektarów niż im się należało. Jeśli założyć nawet, że cokolwiek się w ogóle należało. Komisja funkcjonowała bez publicznego nadzoru, jednoinstancyjnie, bez możliwości odwołania się od decyzji do sądu (zaskarżone do TK). Jej istnienie łamie zasadę równości wobec prawa, bo nie-zabobonowi właściciele, którym komuna zabrała nieruchomości, nie mają żadnej dobrze opłacanej komisji w połowie złożonej ze swoich ludzi. Mogą najwyżej własnym kosztem próbować szczęścia w sądach. Teraz GW donosi a CBA potwierdza, że oprócz złodziejstwa jako tako usankcjonowanego prawnie Komisja najwyraźniej opierała się na złodziejstwie i łapówkarstwie bezprawnym.

Czy to się da odkręcić? Nawet jeśli TK zgodzi się z wnioskiem o niekonstytucyjność, jeśli okaże się, że cała ta instytucja jechała na łapówkarstwie Marka P. czy jemu podobnych, to w zasadzie jest po ptokach, większość co było do sprezentowania zabobonowi już sprezentowano. A przepisy nie przewidują trybu wznowienia, nawet gdyby się okazało, że któryś z członków komisji był skorumpowany, twierdzi wiceprzewodniczący Komisji, wiceprzewodniczący ze strony KK, oczywiście. Więc najwyżej można uratować to, czego kruczyska jeszcze nie chapsnęły.

Po ptokach? A może nie. Może by powołać nową Komisję na nowej podstawie prawnej wynikającej z niekonstytucyjności Komisji obecnej. Komisję d/s Odzyskania Majątku Zagrabionego przez KK, i niech kruczyska oddają ukradzione grunty, lub pieniądze uzyskane ze sprzedaży.

Kompromis na sposób polski

Znów za gazeta.pl. Młodzi architekci z pracownia Festgrupa [strona internetowa składająca się wyłącznie z napisu „festgrupa pracownia projektowa” i wielkiego czarnego (IE) lub białego (Chrome) pola budzi niezbyt duże zaufanie] wrzucili do mediów projekt upamiętniający rozbitych w Smoleńsku.

Gazeta.pl nazywa w tytule projekt „kompromisowym” (ze znakiem zapytania) i pyta „Czy taki projekt jest w stanie pogodzić obie strony konfliktu”?

Och, oczywiście.

W sporze między:

żadnego pomnika, a tym bardziej krzyża, pod Pałacem Prezydenckim, ewentualnie pomnik na Powązkach

a

pomnik lub krzyż, najlepiej oba, koniecznie przed Pałacem Prezydenckim

rozwiązanie

pomnik będący krzyżem umiejscowiony przed Pałacem Prezydenckim

nie zasługuje na inne miano niż kompromisu. Chyba aborcyjnego.

 
 
A do młodych architektów mam jeszcze jedną sprawę. Na podstawie wizualizacji (tak się mądrze mówi na malunek zrobiony przez architekta, prawda?), mojej pamięci Krakowskiego oraz zdjęć satelitarnych Bing sądziłem, że pomnik miałby się znaleźć w części placu niedostępnej pieszym, za łańcuchami. OK.

Młodzi architekci piszą jednak: Uniesienie [płyt tworzących pomnik] sygnalizuje miejsce, jak również w sposób naturalny ogranicza mimowolne deptanie po krzyżu jako symbolu przez nieuważnych przechodniów.

Mili młodzi projektanci, tacy z was architekci jak z koziej dupy tuba wagnerowska. Ja wstawicie takie wystające płyty w miejsce, gdzie chodzą ludzie, to się ludzie będą o nie potykać, na goleniach siniaki nabijać!

Chyba, że intencją było, aby ofiary wypadku Tutka czczone były soczystym „No żesz kurwa!”.

Skandalista czy skandalistka?

Jak donosi gazeta.pl, premier Islandii, Jóhanna Sigurðardóttir przyjechała z oficjalną wizytą na Wyspy Owcze. Z żoną swoją przyjechała, na co zaczął fukać miejscowy polityk Jenis av Rana. Wypiął się na oficjalny obiad z panią premier, bo Biblia potępia, nie będę sankcjonował, przeciw naturze, bla, bla, bla.

Panu Jenisowi przyznajemy tytuł… dick?

Ten sam tytuł przyznajemy gazeta.pl za napisanie: Otwarcie przyznająca się do swojego homoseksualizmu polityk przyjechała z oficjalną wizytą na należące do Danii konserwatywne Wyspy Owcze ze swoją wieloletnią partnerką i…wywołała skandal

Kto wywołał?

%d blogerów lubi to: