Komentatorko! Komentatorze!
Jeśli uprzednio publikowałaś/eś komentarze bez problemu i z automatyczną akceptacją, lecz nowo wpisany się nie pojawia, pchnij mi meila. Pewnie wpadł do spamu, o czym nie jestem automatycznie powiadamiany.
Komentarze na blogu są moderowane.
Licencja
Kontakt
miskidomleka małpa gazeta peel
O szukaniu
Na górze wyszukiwarka wordpressowa. Ponieważ jej skuteczność jest taka sobie, polecam jako alternatywę kliknięcie tutaj i wpisanie zapytania przed 'site'.
Kategorie
boska niekomedia czytane hej młoty do roboty jak gołębica Lem marakuja mistrzowie kompetencji między uszami od autora o i wokół muzyki podaj cegłę podniebiennie pozdrawiamy blogerów struktury natury szaleni chcą zawładnąć światem sztuka złota, sztuka mięsa widziane przez szkło wot tiechnika w spadku po Lumière'ach w spadku po Wrightach za miedzą z kraju i ze świata
Tagi
Airbus akustyka antyszczepionkowcy Assange Aviation Herald Boeing DCA DNA dokumenty Don't Ask Don't Tell dziedziczenie ergonomia Europa ewolucja fałszerstwo fizyka Fukushima gazety geje GMO historia Hudson iPad Iżma Japonia katastrofa kawa komputery koncert kontrola lotów kościół kuchnia Kulisz Londyn lotnisko lądowanie Macierewicz muzyka odporność grupowa ospa Pentagon Polska prawo programy psychoakustyka rasizm Reagan National samochód samoloty seksizm Smoleńsk spotify sprzęt audio statystyka strzelanina Sullenberger symfonia szarlatani szczepienia sztuka Teksas teorie spiskowe Tu-154 USA video Warszawa Waszyngton Waszyngton i okolice Wielka Brytania WikiLeaks wojsko wypadek zdjęcia zdrowie zwierzętaOstatnie komentarze
miskidomleka o Jestę ekspertę | |
Mała Phi. o Jestę ekspertę | |
Mała Phi. o Jestę ekspertę | |
miskidomleka o Jestę ekspertę | |
Mała Phi. o Jestę ekspertę | |
Mała Phi. o Jestę ekspertę | |
miskidomleka o Jestę ekspertę |
Ostatnie posty
Polecam do czytania
- Antymatrix
- Aviation Herald
- Biokompost
- Blog de Bart
- Blog prof. Joanny Senyszyn
- Bronikowski.com
- Czajniczek Pana Russella
- Dom nad jeziorem
- Doskonale szare
- Ekskursje w dyskursie
- Figulacha z makulachem
- finking…finking
- Globalny śmietnik
- Internetowy Obserwator Mediów
- Jestem wzdłuż, a nawet wbrew
- Kinga Dunin – felietony
- Kwik (mazowiecki)
- miasto.maßa.maszyna
- Migotanie słów
- Modne bzdury
- Nieczynne z powodu że zamknięte
- niedowiary
- Ogólna teoria wszystkiego
- Palpitacje mózgu czyli wdycham pranę
- pattern recognition
- Pharyngula
- Plamka mazurka
- Prognozy numeryczne GFS/WRF
- PRZESTRZENIEICIAŁA
- Remote sensing i ekologia
- Salon nowojorski
- Skrót myślowy
- Sporothrix
- Stroeheim'sWeblog
- Sukcesy i Porażki Watch
- ZYTATY
- 梅雨眠中
- ~/.Trash
To nie do Ciebie pytanie, ale może ktoś zna odpowiedź.
Jakie to liceum?
Jeśli moje, to czas na rytualne samobójstwo.
Zadałem to pytanie na blogu tej Moon.
Chyba mnie nie lubi. Od razu ban.
No ba. Ja też mam bana, już dawno. Kiedyś miałem miękkiego, zatrzymywało w moderacji. Ale to przeszłość. Dziś chciałem wrzucić komcia demaskującego bzdury o pamięci autorstwa niejakiego Guta, które Moon reklamuje pod inną swoją notką, i od razu zobaczyłem komunikat „discarded”.
W sumie, powiedziałbym, ban u Moon dobrze o człowieku świadczy ;-)
@miskidomleka
„(…) EPIC FAIL.”
No no no, Mooniowata jest niewiele młodsza ode mnie, więc kończyła szkoły w czasach ZANIM nastąpił upadek polskiego szkolnictwa.
Moim zdaniem wszystkie jej problemy biorą się z nadużycia płynu do czyszczenia fug. Wyobraźcie sobie, że ona nawet nie musi go pić, żeby mieć odlot.
Miło znaleźć się w dobrym towarzystwie.
Pierwsze dwa moje wpisy (pytanie o liceum i uwaga o Szekspirze) były moderowane. Trzeci wpis już był „discarded”.
@Gammon No.82
Jakie to czasy?
A tak na poważnie. Jestem zwolennikiem porządnego kształcenia (w tym obowiązkowej matury z matematyki). Jednak to nie zawsze pomaga. Znam mnóstwo osób po dobrych liceach, profile mat-fiz, studia politechniczne – a jednak są sfery, gdzie ich racjonalizm zostaje stłumiony, zawieszony.
Nawet wydaje się, że są bardziej podatni.
Może uczyli się na poziomie ograniczających schematów, co teraz odreagowują.
@Anton
„Jakie to czasy?”
Mooniowata jest co najmniej po czterdziestce.
„Znam mnóstwo osób po dobrych liceach, profile mat-fiz, studia politechniczne – a jednak są sfery, gdzie ich racjonalizm zostaje stłumiony, zawieszony.”
Ale raczej nie jest tak, że na wejściu kwestionują tzw. metodę naukową? Albo że zaczynają bredzić w stylu późnego Feyerabenda?
Nie jest tak. Powoli dojrzewają do prawdy. Albo traumatyczne zdarzenie w ich życiu powoduje przemianę.
Mają poczucie, że wiedzą wszystko.
W końcu wierzyli w metodę i przestali w nią wierzyć (albo dopuszczają odstępstwa) zatem są w lepszej sytuacji niż Ci co wierzyli (stosowali) metodę i robią to nadal.
Ci ostatni są ograniczeni, znają tylko jedną stronę życia: „mędrca szkiełko i oko”.
Wyjaśnienie a propos rzekomego bana u Moon. Moon przysłała mi przed chwilą maila że nie ustawiła bana na mnie. Więc pewnie jakaś skucha wordpressa. Spróbuję skomentować jeszcze raz później.
Może i na mnie czekają maile, że nastąpiły trzy skuchy.
Jeśli tak, to przepraszam Moon.
Jeden komentarz był rzeczywiście złośliwy ale dwa rzeczowe i merytoryczne.
dzisiejsza deklaracja Moon: Zainteresowanie takimi rzeczami pozostało mi z liceum (klasa matematyczno-fizyczna) wystawia polskiemu szkolnictwu EPIC FAIL.
Sugerujesz, że w innych krajach licea mat-fiz wypuszczają samych ttdkn-owców?
Coś mi mówi, że wąąątpię ;-)
mmm: nie aż tak. Ale chciałbym wierzyć, że z mat-fizów i biol-chemów (czyli generalnie z profili naukowych) wychodzą osoby lepiej przygotowane do krytycznego spojrzenia na stwierdzenie „Co do astrologii, to słyszałam od astrologa po specjalnym kursie, że jest to całkiem poważna dziedzina” czy cuda o fraktalach i homeopatii, niż z profili ogólnych i humanistycznych. Ale to pewnie mrzonka, lub może jest tylko słaby trend statystyczny.
Z drugiej strony, nadal jest to EPIC FAIL polskiego szkolnictwa, nawet jeśli w innych krajach nie jest lepiej.
miski:
watpie, ze ukonczenie takiej szkoly cokolwiek gwarantuje.
Ja sama bylam w biol-chem profilu, w dwoch roznych szkolach. W tej pierwszej, oprocz konkretnych wiadomosci i metodologii naukowej mowilo sie tez – i TLUMACZYLO – dlaczego astrologia jest bzdura, o tyle w tej drugiej NIC.
Byc moze to byla kwestia nauczyciela – akurat fizyk byl z gatunku tych, co go denerwowala ciemnota i na kazdym kroku zwalczal ja, jak mogl.
W drugiej szkole natomiast… bylo sporo uczniow, ktorzy szczycili sie, ze w zyciu zadnej ksiazki nie przeczytali i nie zamierzali bo „to czysta strata czasu”.
Na klasowki wykuwali na pamiec bryki, zakuwali daty, wzory i tak dalej, sciagali – a potem po paru dniach zapominali. Tabula rasa, i mozna im bylo wciskac co sie chcialo…
@Miskidomleka
http://www.bankier.pl/wiadomosc/O-fali-korekcyjnej-planetach-i-zyciu-osobistym-z-bloggerami-roku-1720412.html
http://www.astroelliott.pl/analiza-elliottowska
http://lemansa.wordpress.com/
Moon, co dokładnie chcesz przez to powiedzieć?
Głównie to, że ruchy planet (i ich księżyców) są zjawiskiem realnym, o czym wiesz.
Ci się znają na tym (Syriusz i Lem)
” „Każdy chce mieć informacje z pierwszej ręki. Dla mnie wpływ natury, w tym także Kosmosu na nasze życie jest bezdyskusyjny. Liczby Fibonacciego to nic innego jak matematyczne odwzorowanie natury i nikt z tymi zależnościami nie dyskutuje”- twierdzi Syriusz, jeden z współautorów bloga „Fusy czyli surfing na falach Elliota”.”
” Drugi powód jest natury powiedzmy filozoficznej. Wiem, że Świat czy nawet Wszechświat są w jakiś sposób uporządkowane. Stan ten opisują zarówno znane prawa fizyki czy szczególna i ogólna teoria względności, jak i te które dopiero poznamy. Wierzyłem, że rynkami finansowymi też kieruje jakiś ukryty mechanizm. TFE pokazała mi ten mechanizm, mechanizm najbardziej naturalny z możliwych, oparty na liczbie Phi, ciągu Fibonacciego i złotej proporcji. To jest właśnie ten ezoteryczny pierwiastek, który tak bardzo denerwuje „profesjonalnych” uczestników rynku. Można wierzyć w to co się widzi lub nie znajdować na to racjonalnych uzasadnień. Ja wierzę w to co widzę. Trzeci powód był prozaiczny. Z przyczyn zawodowych musiałem zmienić horyzont inwestycyjny. Dwa lata temu wydawało mi się, że TFE będzie metodą dobrze sprawdzającą się na dłuższych interwałach czasowych. Teraz wiem, że to nieprawda. TFE to technika uniwersalna. Zakłada faraktalowy charakter ruchów na rynkach, a wiec można przy jej pomocy z powodzeniem grać intraday.” ”
http://www.bankier.pl/wiadomosc/O-fali-korekcyjnej-planetach-i-zyciu-osobistym-z-bloggerami-roku-1720412.html
@Moon
Głównie to, że ruchy planet (i ich księżyców) są zjawiskiem realnym, o czym wiesz.
Trochę dziwny i zawiły sposób powiedzenia że eppur si muovono.
A ktoś mówił, że ruchy planet i księżyców nie są realne??
@kolejny komentarz
dobrze, przekleiłaś trochę dziwacznych sformułowań z tamtego artykułu, i o czym to ma świadczyć? Że indywidualne decyzje o kupnie bądź sprzedaży (bo wszak ich przewidywanie jest podstawą sukcesu na rynkach finansowych) są podejmowane pod wpływem odległych o setki milionów i milardy kilometrów ciał niebieskich? Co ma mnie o tym przekonać, użycie magicznego słowa fraktal czy wspomnienie teorii względności?
Dla mnie kluczowe jest tam zdanie „Jak na razie autorzy bloga nie prowadzą statystyk, co do poziomu sprawdzalności swoich analiz. „
Moon – ruchy planet, oparte na prawach Newtona, Keplera, skorygowane późniejszymi obserwacjami to fakt. Ale dokładanie do tego papki pseudonaukowych wynurzeń, dorzucanie do tego głębokiej filozofii tam gdzie jej nie ma, szukanie wzorów (polecam zapoznanie się z literaturą kognitywistyczną i neurobiologiczną na temat sposobu pracy mózgu ludzkiego – jak szuka wzorców i jak to ułatwia funkcjonowanie w normalny sposób a jak w efekcie zaburzeń zmienia życie w koszmar) jest po prostu ignorancją.
Co do szkolnictwa – koleżanka z klasy z liceum (biol-chem) i po AWF jest przekonana o szkodliwości szczepionek per se – na podstawie dowodu anegdotycznego. I nic jej nie przekona – nawet najprostsze prezentacje błędnego pojmowania korelacji zjawisk tego nie naprawia. Jak człowieka coś skrzywi to z trudem z tego się wychodzi. Bart czasem opowiada o swoich przygodach z młodszych lat, kiedy wierzył szarlatanom. Ja sam też przeczytałem kilka książek Daenikena, nosiłem Biblię do szkoły pokazując fragmenty o Enochu przytoczone przez znaffcę. Ale mi przeszło wystarczająco szybko i mocno :D
@Miskidomleka
„A ktoś mówił, że ruchy planet i księżyców nie są realne??”
Skoro te ruchy są realne to muszą oddziaływać na nasze życie!!
Każda akcja wywołuje jakąś reakcję nie tylko w małych układach.
To nie są dziwaczne sformułowania w tych cytatach. To fakty. Tu jest więcej o magicznych liczbach, o Pi, o Phi (fi) , czyli o złotej proporcji, i innych:
http://www.open-mind.pl/Ideas/LiczbyM1.php
http://www.niewyjasnione.pl/liczba_fi_-t11076.html#
@brednie o kosmicznej naturze wachań indeksów giełdowych
w sumie to dziwi mnie brak astrologów którzy po kryzysie pławią się w bogactwach po paru udanych short-sprzedażach na dużej dźwigni.
riserczowałem kiedyś sobie na studiach trochę tekstów z analizy technicznej i przy okazji udało mi się trafić na parę cudeniek z zakresu ‚wpływ ruchów księżyca (gdzie tam gwiazdy, po co szukać daleko?) na NASDAQ’ i inne ‚matematyczny opis spirali w wachaniach giełdowych’. o ile to drugie da się jakoś tam wstrzelić, szczególnie pod kątem psychologii na zasadzie – reakcje na ruchy indeksu stają się coraz szybsze dzięki czemu coraz więcej inwestorów działa racjonalnie i jazda dalej na positive feedback loop, to to drugie wydaje się cokolwiek naciągane.
anyway, będę krzyczał jak mnie na zajęciach z metodologii nauczyli: CORRELATION IS NOT CAUSATION, amen.
Pocieszające jest to, że wszyscy zgadzamy się co do jednego. Ruchy planet i księżyców są realne. Czyli jednak mat-fiz górą.
Nie jest to EPIC FAIL.
Może nawet zgodzimy się, że planety i księżyce mają na nas wpływ (oddziaływują na nas grawitacyjnie).
Pójdę dalej. Może nawet zgodzimy się, że wszystko ma wpływ na wszystko.
Ale czy jest to wpływ istotny?
Czy znamy ten wpływ na tyle, że potrafimy postawić jakieś hipotezy i je zweryfikować?
A tak poza tym, to do tej pory fraktale postrzegałem jako obiekty matematyczne, nie sądziłem, że zaanektowała je magia (znajomy mag po specjalnym szkoleniu powiedział mi, że magia po poważna sprawa).
Fibonacci musi być dumny, że jego uproszczony model rozmnażania królików opisał całą Naturę. Że też tego nie doczekał…
@Anton
Zapytaj tych Panów od Fusów o szczegóły. To ich teoria.
A co do tego:
„Pójdę dalej. Może nawet zgodzimy się, że wszystko ma wpływ na wszystko.
Ale czy jest to wpływ istotny?”
Drobny śmieć unoszący się na orbicie Ziemi czy gdzieś w Kosmosie nie ma raczej wpływu. Ani nawet prom kosmiczny…
Nie należą do Układu Słonecznego. Poza tym nie mają wystarczających rozmiarów, a głównie masy… Nie ma więc oddziaływań różnych sił fizycznych.
@miski, @futrzak
Liczę, że mat-fiz czy bio-chem dają większą gwarancję, lecz nie pewność.
Zresztą nie chcę urazić tych, co uczą się w innych profilach.
Wydaje mi się, że profil klasyczny, podstawowa wiedza filozoficzna, też dobrze służy umysłom.
@Moon
Grawitacyjny wpływ położnej na noworodka jest większy niż wpływ większości planet.
Z mojego krótkiego dzisiejszego komentarza o takiej treści:
„Co do astrologii, to słyszałam od astrologa po specjalnym kursie, że jest to całkiem poważna dziedzina.
Ma Pan ciekawą stronę. Zainteresowanie takimi rzeczami pozostało mi z liceum (klasa matematyczno-fizyczna).”
(na moim blogu)
…wybrałeś dwa zadania i przedstawiłeś je wyrwane z kontekstu.
Twój problem. Więcej raczej nie będę reagować, nawet jeśli Twoje komentarze znowu będą znikać.
@ zwolennikow teorii o zbawiennym wplywie nauk scislych na umysly dziewczynskie i chlopiece.
Moim zdaniem, to myslenie zyczeniowe. Na Politechnice Warszawskiej zwyczajowym zwrotem miedzy kolegami jest „ty zydku” (usus: „ty zydku, podaj mi haslo, kurwa no”), a ilosc pojebanych wykladowcow z kregow frondzi, o przynaleznosci do ktorych z radoscia opowiadaja studentom, przekracza 1 czlowiekokatedre.
Oczywiscie, dysponuje tylko (dosc szeroka wprawdzie ale) ostatecznie ograniczona probka informacji z wydzialow fizyki i informatyki. Tym niemniej, PW to wrecz przyslowiowa buceria jest.
@Moon Skoro te ruchy są realne to muszą oddziaływać na nasze życie!!
A. Wyjaśnij w jaki sposób.
B. Pokaż poprawnie przeprowadzone badania pokazujące przynajmniej korelację zjawisk „astrologicznych” ze zjawiskami ziemskimi w rodzaju charakteru urodzonego dziecka (nawiasem mówiąc, dlaczego układ planet akurat w momencie urodzenia a nie w momencie, bo ja wiem, zamykania cewy nerwowej ma być tu istotny) czy ruchów kursów giełdowych.
Oczywiście chodzi o korelacje nie wytłumaczalne zjawiskami kosmicznymi mającymi wytłumaczalny wpływ na pewne zjawiska na Ziemi, jak 11-letni cykl aktywności słonecznej, pływy morskie, pory roku.
@sendaianonymous
Ja z kolei znam światłych i kulturalnych absolwentów Politechnik, w tym Warszawskiej. Ale może zejdźmy z tego tematu, animozje rozmaite wiemy jakie są, proszę mnie nie zmuszać żebym jako biolog z wykształcenia poczuł się zobowiązany do tradycyjnego wyśmiania marności wykształcenia lekarzy i weterynarzy ;-)
Chodziło mi bardziej o to, że zwiększona w profilach „naukowych” ekspozycja na mechanizmy działania świata (przyrody) powinna może dać lepsze podstawy do wykrycia przyrodniczych bzdur.
@miskidomleka
czyli uważasz, że multidyscyplinarność (teraz chyba promowana w szkolnictwie) w przeciwieństwie do specjalizacji dawałaby nadzieję na bardziej (uwaga moon – znienawidzone słowo, możesz ominąć) racjonalne podejście do otaczającego świata i stosowanie raczej zdrowego rozsądku w wyjaśnianiu z pozoru cudownych/niewyjaśnialnych zjawisk? Bo ja mam wątpliwości. :)
@miskidomleka
Moze wampir jest pogrzebany miedzy „studentem” a „absolwentem”, heh heh heh.
OTOH, jest jeszcze to: http://en.wikipedia.org/wiki/Salem_hypothesis
I nie, nie mialam zamiaru zaczynac purity war o to, czyj kierunek jest bardziej geekowy. Jako jezykoznawca i tak bym pewnie byla na samym dnie >.>
@Moon
„Nie ma więc oddziaływań różnych sił fizycznych.”
Jakich sil? Z ciekawosci pytam, bo niestety nie bylam w mat-fizie, tylko przez cztery lata twardo uczylam sie laciny w klasyku.
@Miskidomleka
Niczego nie zamierzam wyjaśniać.
Również dlatego, że znowu to nie ja zainicjowałam całą te dyskusję, i nie ja wyrywałam się do niej.
Nie wspominając już o kulturze osobistej niektórych z Twoich gości. To Ty napisałeś o mnie. I to jak napisałeś…
@Sendaianonymous
Z ciekawości… poszukaj sobie gdzieś.
Ja również uczyłam się łaciny 4 lata.
@ekolog i multdyscyplinarność
Nie wiem. Jedyne co twierdzę (bez szczególnie dużego przekonania) że szkolny intesywniejszy kontakt z prawami obowiązującymi rzeczywiście w przyrodzie może dać większą odporność na bujdy. Możliwe, że rzeczywistość jest taka, że ważniejsza jest jakość kontaktu, co nie musi iść w parze z intensywnością. Lub jeszcze co innego.
@sendaianonymous i Salem hypothesis
bardzo ciekawe. Moon reklamuje ostatnio u siebie jakiegoś polskiego inżyniera od idiotycznych pomysłów, jakość jego wywodów pozwoliłem sobie u niej skomentować:
http://moon5.wordpress.com/2009/05/20/omnis-moriar/#comment-8003
Nie ukrywam, że dzięki jej uprzejmości – bo na moją prośbę (i z moją pomocą) popracowała nad odblokowaniem mojego komcia który był kasowany przez wordpressa.
@Moon i wpływy planet
Drobny śmieć unoszący się na orbicie Ziemi czy gdzieś w Kosmosie nie ma raczej wpływu. Ani nawet prom kosmiczny… Nie należą do Układu Słonecznego.
Przecież z punktu widzenia mechaniki orbitalnej prom kosmiczny i śmieć należą do Układu Słonecznego tak samo jak Jowisz czy Tytan.
Pozwoliłem sobie ku nauce wszystkich zrobić obliczenie porównujące oddziaływanie grawitacyjne różnych przedmiotów na przedmiot, powiedzmy osobę.
Otóż stojący w odległości 100 metrów budynek o masie 10 000 ton wywiera na taką osobę siłę grawitacyjną:
17x większą niż druga osoba stojąca w odległości 1 metra
12x większą niż Wenus
201x większą niż Neptun
1.8 mln x większą niż Pluton
Więc astrologia, jeśli czymś musi się zajmować, to chyba raczej powinna analizować architekturę i osoby wokół miejsca narodzin, a nie położenie planet…
@Moon i wyrywanie z kontekstu
wybrałeś dwa zadania i przedstawiłeś je wyrwane z kontekstu.
Twój problem. Więcej raczej nie będę reagować, nawet jeśli Twoje komentarze znowu będą znikać.
No nie rozśmieszaj mnie. Po pierwsze, w sprawie znikającego komentarza zareagowałaś już po publikacji tej notki, i jakoś ci nie przeszkadzała wtedy.
Po drugie, w jaki sposób zacytowanie tych dwóch zdań wypaczyło ich znaczenie przez rzekome wyjęcie z kontekstu? Uważasz astrologię za sensowną i prawdziwą? No przecież uważasz, dalej próbujesz wysuwać za tym jakieś (marne) argumenty. Kończyłaś mat-fiz? Kończyłaś, tak przynajmniej twierdzisz. To o co chodzi?
@Moon i kultura
Nie wspominając już o kulturze osobistej niektórych z Twoich gości.
Jak masz pretensje w kwestii kultury moich gości, to udaj się z nimi do tychże gości.
To Ty napisałeś o mnie. I to jak napisałeś…
No jak? Jakoś strasznie niby? Gdzie?
@miskidomleka
O właśnie – jakość. To może być najistotniejszym elementem. Ukończenie profilu biologiczno-chemicznego dało mi ledwie 3-4 eksperymenty chemiczne w ciągu 4 lat. Chociaż gabinet z chemikaliami był pełen substancji i sprzętu, brakowało czasu na najprostsze rzeczy. Z biologią też było fatalnie. Żadnych szkieletów, modeli, eksperymentów czy prostego krojenia martwej ryby. I powoli sporo osób dochodziło do oderwania od rzeczywistości – lekcje chemii, biologii, fizyki – ta też bardzo istotna – coraz bardziej przypominały lekcje matematyki, gdzie operuje się abstrakcyjnymi pojęciami. Chociaż można powiedzieć, że takie bezeksperymentowe nauczanie to wyzwanie dla wyobraźni, jednak nic tak dobrze nie zadziała, jak proste doświadczenie.
Masz niskie umiejętności społeczne lub, co gorsze, wysoki poziom chamstwa.
Pisz sobie dalej o mnie, jeśli chcesz. Nie będę reagować na kolejne ewentualne notki.
Dziś przyszłam tylko dlatego, że wysłałam Ci maila w związku z rzekomym zablokowaniem Twojego nicka i rozpoczęło to dyskusję.
Masz niskie umiejętności społeczne lub, co gorsze, wysoki poziom chamstwa.
Brak odpowiedzi na proste a merytoryczne pytania i zjeżdżanie w takie oskarżenia nie najlepiej świadczą o twoim poziomie. Nie będę pisał czy społecznym, czy innym.
@ekolog
W dodatku jest jakość i jakosć. Przypomniał mi się kolega, który kończył równoległa klasę mat-fiz, miał fizykę z podobno najlepszym fizykiem szkoły, trzaskał zadania świetnie, dostał się na potężnie oblegany kierunke dobrej uczelni zdając matematykę i fizykę. Ale nie wiedział, że woda ma anomalną rozszerzalność poniżej 4°C.
@Miskidomleka
Te Twoje obliczenia to tylko siła grawitacji. Ci Panowie od Fusów muszą widzieć tam jeszcze jakieś inne siły czy mechanizmy.
Widziałam też u Ciebie obliczenia matematyczne (procenty) przy okazji homeopatii. A tym przypadku niektórzy badacze sugerują fizyczny mechanizm działania a nie działanie siłą stężenie roztworu.
Gdyby nie było Niczego w homeopatii, ludzie stosujący te preparaty nie doznawaliby przeróżnych stanów fizycznych i psychicznych po zażyciu poszczególnych substancji. Stanów zupełnie niewytłumaczalnych mechanizmem placebo, gdyż nie dających się ani przewidzieć, ani zasugerować.
@Miskidomleka
„Brak odpowiedzi na proste a merytoryczne pytania i zjeżdżanie w takie oskarżenia nie najlepiej świadczą o twoim poziomie. Nie będę pisał czy społecznym, czy innym.”
Pisanie o mnie takich notek jak ta dzisiejsza zapewne bardzo dobrze Tobie świadczy.
Znajdź sobie sobie trudniejszego przeciwnika. Np. napisz maila do tego inżyniera, o którym wspomniałeś i z nim podyskutuj.
„Nie będę pisał czy społecznym, czy innym.”
Napisz. „Poburacz” sobie.
@sendaianonymous
Po starannym przemyśleniu przyznaję Ci rację. Wiara, że profil w liceum, czy uczelnia ochroni nas przed magią jest magiczna.
Moc symboli (i tytułów naukowych).
Jednak uporczywie będę szukał racjonalnie myślących pośród uczniów, studentów i absolwentów.
Ciekawe czy znane są dane o tym, jakie wykształcenie mają zwolennicy na przykład astrologii.
Obawiam się, że absolwenci mat-fiz stanowią większość.
Nie mam ku temu żadnych podstaw ale tak bym obstawiał.
Też nie chcę purity war i dlatego dodaję, że jestem po mat-fiz.
Wiecie co? Kiedy chcę potrollować na Onecie, potrafię się zdobyć na niejedno. Ale nawet wtedy nie starcza mi wyobraźni, żeby pieprzyć takie bzdury, jak bohaterka artykułu. Zastanawiam się, czy to biedactwo nie jest chore psychicznie. (Jeśli rzeczywiście jest, to muszę powiedzieć, że moje żarty na temat zażywania płynu do fug były nie na miejscu.)
@Gammon No.82
To za ostry zarzut. Wydaje mi się, że to jest wciąż norma (ale nie mnie tak naprawdę oceniać). Ale wydaje się, że polemika jest zupełnie bezprzedmiotowa. Nie ma tego minimalnego obszaru wspólnego, gruntu na którym spierać się można (spierać sensownie).
@miski
Jakość i jakość. Racja. Choć może dla kolegi jesteś zbyt okrutny. W końcu nikt z nas nie wie wszystkiego, nikt nie jest nieomylny.
Chyba ważne jest to, jak radzimy sobie z tą niewiedzą, kiedy już sobie ją uświadomimy (albo ktoś nam uświadomi).
Czy może jak nauczono nas radzić sobie.
@Anton
„To za ostry zarzut.”
Podejrzenie choroby psychicznej w ogóle nie jest żadnym zarzutem.
Mooniowata jest postacią znaną w pewnych kręgach (zwłaszcza zbliżonych do TTDKN) od wielu miesięcy, próbujemy jej fenomen jakoś zinterpretować.
A brak „tego minimalnego obszaru wspólnego, gruntu na którym spierać się można”, gdy chodzi o osobę, która nie pochodzi ze starożytnego Sumeru ani współczesnej Nowej Gwinei i posługuje się językiem polskim (lub zbliżonym) powinien dawać do myślenia.
@Mooniowata
„Pisanie o mnie takich notek jak ta dzisiejsza zapewne bardzo dobrze Tobie świadczy. ”
Moim skromnym zdaniem lajkonika świetnie o nim świadczy. Notki na twój temat dają wszystkim wiele radości. Rzecz jasna najzabawniejsze jest prowadzenie badań źródłowych na twoim własnym blogu, ale na to trzeba mieć tyle odporności, co ‚hlb’.
„Znajdź sobie sobie trudniejszego przeciwnika.”
Coś ty dzisiaj taka miękka i samokrytyczna, Cukrowa Granulko?
@Gammon No.82
Mnie ten fenomen zaintrygował. Nie ukrywam. I ten brak gruntu właśnie daje mi do myślenia (i daje sie we znaki).
Z drugiej strony widzę wiele podobieństwo pomiędzy Moon a ludźmi z mojego otoczenia (mimo ich technicznego, wyższego wykształcenia).
To mnie skłania do wniosku, że to norma.
Poza tym nie mam kompetencji do oceny zdrowia psychicznego innych, staram się być ostrożny.
@miski i argumenty grawitacyjne
Sugerując badanie architektury skierowałeś moje myśli w stronę feng shui. :)
@Anton & feng shui
Ha!
@zdrowie psychiczne
Proponuję, żeby zachować następującą zasadę. Albo przedstawiamy nie budzący wątpliwości dowód upośledzenia psychicznego dyskutanta, i od tego czasu przestajemy dyskutować tylko potakujemy i uprzejmie przypominamy o lekach.
Albo traktujemy go (czy ją) jako wystarczająco zdrowego psychicznie by prowadzić z nim dyskusję.
Takie tertium datur kiedy dyletanci (o ile mi waidomo) psychiatryczni wysuwają sugestyjki że a nuż chyba jest trochę poniżej poziomu, jaki chcielibyśmy widzieć, nie?
@Moon
Ci Panowie od Fusów muszą widzieć tam jeszcze jakieś inne siły czy mechanizmy.
Jakie?
A tym przypadku niektórzy badacze sugerują fizyczny mechanizm działania a nie działanie siłą stężenie roztworu.
Jaki mechanizm?
ludzie stosujący te preparaty nie doznawaliby przeróżnych stanów fizycznych i psychicznych po zażyciu poszczególnych substancji
Poproszę wyniki kontrolowanych podwójnie ślepych prób.
Innymi słowy, ponownie – w obu kwestiach, astrologii i homeopatii, poproszę o podanie sensownych mechanizmów lub wiarygodnych badań pokazujących fakt działania. Bez tego o czym możemy mówić?
@miskidomleka
„Proponuję, żeby zachować następującą zasadę. Albo przedstawiamy nie budzący wątpliwości dowód upośledzenia psychicznego dyskutanta et caetera”
(1) Pisałem o chorobie psychicznej, nie o „upośledzeniu”.
(2) „Niebudzące wątpliwości dowody” w psychiatrii nie występują.
((3) Nie widzę klarownego związku między zdrowiem psychicznym, a dyskutowaniem.
(4) Nigdy nie odrzucałem możliwości dyskutowania z Mooniowatą.
(5) Mogę po prostu więcej nie wspominać o moich podejrzeniach na temat jej zdrowia psychicznego.
@Gammon
OK, chciałbym tylko uniknąć używania wątpliwej jakości amatorskiej psychiatrii jako argumentu. Innymi słowy, wolę dyskusję na temat faktów i rzeczywistych wypowiedzi, nie na temat wysoce hipotetycznych stanów patologicznych, diagnozowanych amatorsko przez internet.
Nie mam zamiaru nikogo kneblować, dbajamy jednak, żeby pewien poziom był zachowany.
Witki mi opadły. Tu:
„Nie należą do Układu Słonecznego. Poza tym nie mają wystarczających rozmiarów, a głównie masy… Nie ma więc oddziaływań różnych sił fizycznych.”
po raz pierwszy. I myślałem, że to koniec. Ale potem opadły mi znowu tutaj:
„Te Twoje obliczenia to tylko siła grawitacji. Ci Panowie od Fusów muszą widzieć tam jeszcze jakieś inne siły czy mechanizmy.”
Dzięki Ci, o Księżycu! Uczyniłaś mój dzień kompletnym…
Anton:
niestety, podstawowa wiedza filozoficzna nic nie daje albowiem….
ujme to tak: skonczylam filozofie i takiej ilosci dziwadel, indywiduoow, wyznajacych najbardziej szalone teorie – nigdzie wiecej nie spotkalam.
Na trzecim roku nastapil podzial, i ci pogieci umyslowo tlumnie poszli robic specjalizacje antropologii kulturowej – na logike i metafizyke (prosze mnie nie meczyc dlaczego ktos to tak kretynsko nazwal) poszlo zaledwie PIEC osob z calego czterdziestoosobowego roku.
Bylo tak z prostej przyczyny – specjalizacja l-m niepopularna, albowiem do zarzygania w niej bylo logiki, metodologii nauk, filozofii przyrody i takich tam. Dosc wspomniec, ze cwiczenia z tej ostatniej mielismy z panem, co mial zarazem doktorat z fizyki i zameczal nas teoria chaosu, mechanika kwantowa (dobrze, ze nic liczyc nie kazal bo pochalstalabym sie) i innymi takimi. I BARDZO DOBRZE.
A rok nizej ode mnie, na filozofii na pierwszym roku bylo juz… 300 osob!!!
A specjalizacje l-m zniesli albowiem… nie cieszyla sie wystarczajaca popularnoscia.
Zle pojmowana komercjalizacja uniwersytetow prowadzi do masowej produkcji ciemnoty z dyplomami, niestety :(
@ miskidomleka, Salem hypothesis, i post u Moon
No po prostu rece opadaja od tego postu. Takiej ilosci ignorancji bezmyslnej, piesogrodniczenia i po prostu totalnej zenady to nawet u tej samej autorki nie ma az tak czesto.
O, i zapomnialam kompletnie, ale jeszcze bardziej interesujacy od artykulu na Wiki (meh), jest artykul mojego ulubionego kognitywisty: How I found glaring errors in Einstein’s calculations.
sendaianonymous: bardzo ciekawy artykuł. I z dobrym bonmotem: ” Alternative science is very much like alternative medicine – if it worked it would not be “alternative” anymore”
@futrzak
Zatem znikąd nadziei. Nic nas nie chroni przez zalewem ignorancji. Żadne profile, kierunki. Smutne.
Co gorsza, ludzie myślący krytycznie wymrą od powikłań po szczepionce na grypę (to sarkazm, w trakcie posiłku wprowadziłem w siebie chlorek sodu co wpływa na moje zachowanie).
@Moon i fizyczne oddziaływania
Nauka nie jest godna zaufania. Tyle razy się myliła, może mylić się tym razem. Nigdy nie wypowiada się z całkowitą pewnością. Wciąż tylko poziomy ufności, prawdopodobieństwa…
Ale przecież mogą istnieć zjawiska fizyczne, których nie znamy (a sugerują to niektórzy badacze). Skoro mogą, to istnieją i tłumaczą wszystko z absolutną pewnością. Nie wszystkim, bo do ignorantów to nie dociera. Nie mają otwartych umysłów. Nie dopuszczają istnienia rzeczy, których nie potrafią zrozumieć, wytłumaczyć.
Ludzie o otwartych umysłach wiedzą, wiedzą na pewno. Albo przeczuwają, ale wiedzą, że inni wiedzą na pewno (znajomy astrolog po specjalnym szkoleniu…).
@Anton
„w trakcie posiłku wprowadziłem w siebie chlorek sodu”
Prawoskrętny, lewoskrętny czy racemat? :-D
@Gammon No.82
Po odczuciach wnioskuję, że to był syntetyczny chlorek sodu, czyli pewnie prawoskrętny.
W zalecanej przez Moon lekturze wyjaśnia http://www.niewyjasnione.pl :
Ten kto czytal „Kod Leonarda da Vinci”, albo jego hobby to numerologia ten powinien znac ta liczbe. Liczba FI, czyli 1,618 jest uznawana za Boska liczbe, poniewaz liczba ta jest fundamentalna jednostka w naturze.
Sporo jest tym urywkiem wyjaśnione. Czytadło jako podstawa rozmowy z pretensjami naukowymi, pojawienie się liczb wybranonych (i to nie przez byle kogo), no, od razu rączki opadają i odechciewa się nie tylko rozmowy ale i kpiącego komentarza. Ale…
Nie ma cezury oddzielającej fascynację tajemniczym od fascynacji nauką. Pociągu do dwóch przecinających się okręgów od zainteresowania podobieństwem struktur krystalicznych. Gdyby nie było czaru nieznanego i tajemniczego, olbrzymia liczba naukowców przeszłaby do robienia pieniędzy w agencjach reklamowych.
Pi i fi to piękne liczby skłaniające laików do wdawania się rachunki i wykresy. Takich jak one jest wiele. Nie wszystkie są tak łatwe do zdefiniowania, czasami trzeba więcej niż 3 minuty, żeby zrozumieć w czym rzecz, a więcej niż godziny, by dojrzeć tkwiące tam tajemnice. Miły i cenny jest ciąg Fibonacciego, ale zerknięcie do encyklopedii ciągów liczb całkowitych pokaże kilkadziesiąt tysięcy zdumiewających ciągów pojawiających się uparcie w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach.
Gdzieś są delikatne znaki wskazujące, że osoba w spacerach po pięknym i tajemniczym świecie symbolicznych zjawisk zbacza nadmiernie ku obrzeżom, które dadzą zaledwie nic nie wyjaśniającą rozrywkę, lub grożą chorobą oszołomstwa. Nie wiem, może człowiek poświęcający swoim specyficznym operatorom w C*-algebras jest odmianą oszołoma? Ale przestaje nim być, gdy jego publikacja wyjaśnia innym coś, czego przedtem nie potrafili zrozumieć przy użyciu innych narzędzi. Gdzie są znaki ostrzegawcze?
Bardzo ciekawa jest lektura wskazana przez sendaianonymous (@ 17:01:05). Wydaje mi się, że wśród takich znaków (niedostrzegalnych być może dla osoby zaangażowanej w zabawie) to zawężenie świata wyjaśnień do jednego jedynego, właśnie przez tę osobę znanego; niechęć do poznania innych narzędzi (dziwne, bo to w tym środowisku tyle się mówi o „otwartym umyśle”); obawa przez potrzebą wdawania się wyniki fizyki, chemii, biologii, matematyki; przekonanie o własnej specjalności (której z tajemniczych przyczyn inni nie chcą natychmiast uznać).
Pozdrawiam tajemniczą liczbą gamma, której niewymierność nie jest dowiedziona.
Tajemnicza liczba fi uratowała mi kiedyś skórę na egzaminie.
Magia. Palec boży.
Jak tu wszystko wszystko opada… :)
I jak ad hoc diagnozowane problemy ze zdrowiem umysłowym u innych…
Ale ludzie maksymalnie sfrustrowani, czy zdecydowanie prymitywni, zwykle nie są proszeni o takie diagnozy.